Historia skradzionego roweru 13-latka ze Szwecji, o której pisaliśmy kilka dni temu zainteresowała pana Zenona spod Lublina. Na tyle mocno, że oferuje kupno jednośladu, który obecnie czeka na właściciela w parczewskiej komendzie policji. Ale właściciel, pan Johan ze Szwecji przyznaje, że nie jest to już możliwe.
Przypomnijmy: 13-letniemu Oliverowi ze szwedzkiej miejscowości Dalby na dworcu autobusowym zaginął rower Giant. Jego przezorny ojciec, pan Johan wiedząc, że jednoślad był drogi, bo w przeliczeniu na złotówki kosztował ok. 4 tysiące, zamontował przy nim nadajnik Apple Airtag. Sygnał pokazał całą trasę kradzieży. Ostatecznie rower dotarł do Dębowej Kłody w powiecie parczewskim. Sprawa trafiła na policję, która rzeczywiście odnalazła Gianta na jednej z posesji. A nowy „właściciel” zapewniał, że kupił go na giełdzie towarowej i nie był świadomy, że może pochodzić z kradzieży.
Ta historia mocno zaciekawiła pana Zenona spod Lublina. – Mogę odkupić rower i przelać pieniądze Szwedowi. Mam wnuczka, również 13-latka. Podarowałbym mu ten rower, a pan Johan kupiłby nowy swojemu synowi – proponuje nasz czytelnik. Skąd taki pomysł? – Kiedyś miałem kontakty ze Szwecją i Danią, bo woziłem kontenery z ładunkami w tamte strony. Na początku lat 90-tych utknąłem na moście. Rozleciał mi się silnik. Szwedzi mi pomogli, holowali mnie autostradą – wspomina mieszkaniec Lubelszczyzny.
Oprócz tego „sentymentu” pan Zenon uważa, że taka transakcja będzie łatwiejsza, niż logistyczna przeprawa roweru z powrotem do Szwecji. – A teraz przecież rower bez sensu leży na komendzie. Wszyscy by z tego skorzystali, historia miałaby pozytywny finał – przekonuje pan Zenon.
Dzięki pomocy Alfa Sjögrena ze szwedzkiego portalu „Sydsvenskan”, który jako pierwszy opisał sprawę, udało nam się skontaktować z panem Johanem z Dalby.
– Niestety w tym momencie nie mogę sprzedać roweru, bo należy do szwedzkiej firmy ubezpieczeniowej Trygg Hansa. Już mi wypłacono pieniądze z ubezpieczenia. Działałbym niegodnie z prawem, sprzedając go – przyznaje Szwed.
Pozostaje jeszcze kwestia nadajnika Apple Airtag. – Był pod siodełkiem. Też chciałabym go odzyskać. Być może mój kolega z polskiego oddziału firmy, w której pracuje, mógłby mi go przywieść przy jakiejś okazji – zauważa Johan.
Jednocześnie, dziwi się, że do tej pory sprawa nie nabrała szybszego rozpędu. – Z tego co wiem, szwedzka policja wysłała „prośbę międzynarodową” do polskiej 1 października i wziąż czeka na odpowiedź – dodaje.
Parczewska policja rzeczywiście nadal pracuje nad tą sprawą. – Współpracujemy z policją międzynarodową w celu potwierdzenia kradzieży na terenie Szwecji oraz weryfikacji, czy zabezpieczony rower rzeczywiście stanowi własność pokrzywdzonego – tłumaczy st. sierż. Ewelina Semeniuk, rzecznik policji w Parczewie. – Rower jest nadal w naszej jednostce i czeka na ewentualny odbiór przez właściciela lub osobę przez niego upoważnioną – zaznacza rzeczniczka.
Natomiast, mężczyzna z Dębowej Kłody który zapewniał, że kupił jednoślad na giełdzie został już przesłuchany. – Wyjaśniamy szczegóły zakupu roweru – dodaje na koniec st. sierż. Semeniuk.