Policja szukała go od dawna. Nie tylko w sobotę przeczesując lasy w okolicach wsi Kropiwki w pow. parczewskim ale i wcześniej. Bo za 43-latkiem z Lublina wystawiono list gończy. A kiedy poszedł na grzyby, zaginął, a później się odnalazł, to trafił do więzienia.
– Mój kolega zaginął podczas grzybobrania – tej mniej więcej treści informację odebrał dyżurny parczewskiej policji w sobotę wieczorem. Ruszyła akcja poszukiwawcza.
Policjanci, przeczesując lasy wiedzieli, że szukają 435-latka z Lublina, który ze znajomym tego dnia wybrał się na grzyby, ale w pewnym momencie gdzieś przepadł i nie było z nim kontaktu.
– Mundurowi sprawdzali leśne tereny, drogi dojazdowe do pobliskich miejscowości, pustostany i przystanki autobusowe. W pewnym momencie zauważyli na jednej z ulic mężczyznę, którego wygląd odpowiadał rysopisowi zaginionego. Jak się okazało, był to zaginiony grzybiarz. Nie potrzebował żadnej pomocy medycznej, był cały i zdrowy – opowiada sierż. szt. Anna Borowik, rzeczniczka policji w Parczewie.
Ale lublinianin do domu nie wrócił. Bo wyszło na jaw, że był poszukiwany listem gończym przez Sąd Okręgowy w Lublinie do 2-letniej odsiadki za przestępstwo, które wcześniej popełnił.