Są przygotowane sale, stoją już w nich łóżka, szafki i foteliki dla małych pacjentów. Jest skompletowany zespół lekarzy i pielęgniarek. Brakuje jeszcze sprzętu, ale to niewielki problem. Poważniejszym jest brak ordynatora dla pediatrii tworzonej w szpitalu „papieskim” w Zamościu.
Mimo tego dyrektor placówki jest dobrej myśli. – Zakładam, że realny termin otwarcia oddziału to połowa lipca tego roku – mówi Adam Fimiarz.
Kiedy obejmował stanowisko w Zamościu na początku kwietnia, mówił, że priorytetem jest wznowienie pracy neurochirurgii. I to się udało. A kolejnym z ważniejszych wyzwań uruchomienie pediatrii. Nad tym pracuje.
Na początkową, tymczasową lokalizację oddziału dziecięcego wybrano część jednego skrzydła otwartej niedawno po gruntownej modernizacji neurologii. Później, mniej więcej w połowie przyszłego roku, pediatria miałaby przenieść się do pomieszczeń po zakończeniu rozbudowy stacji dializ. – Na początku uruchomimy 10 łóżek, a docelowo planujemy ich ok. 25. I chcemy, by był to oddział zajmujący się nie tylko leczeniem zachowawczym, jak to było w Zamościu dotychczas, ale także, by przeprowadzano w nim zabiegi np. chirurgiczne czy laryngologiczne – zdradza Fimiarz.
To, że pediatria w szpitalu „papieskim” ruszy, jest pewne. Dyrektor już nawet formalnie zatrudnił tam pierwszą osobę. Pielęgniarką oddziałową jest Jagoda Dziedzic. – To doświadczona magister pielęgniarstwa, ostatnio pracująca na naszej kardiochirurgii, ale również ze specjalizacją pediatryczną – informuje Beata Zams, naczelna pielęgniarka szpitala. Dodaje, że w sumie na pediatrii ma pracować 10 pielęgniarek, z czego trzy z Zamojskiego Szpitala Niepublicznego, gdzie oddział dziecięcy, z powodu problemów kadrowych, trzeba było zamknąć.
Dyrektor jest też „dogadany” z sześciorgiem lekarzy. To specjaliści w różnym wieku, głównie z Zamościa i okolic. Ale jest w tym gronie również pediatra z Ukrainy, która ma pozwolenie na wykonywanie zawodu w Polsce i już pracuje w Zielonej Górze. Możliwe, że w zamojskim szpitalu zostanie zatrudniona jeszcze jedna Ukrainka. Rozmowy z nią mają być prowadzone w najbliższych dniach, a później będzie musiała uzyskać zgodę Ministerstwa Zdrowia oraz Okręgowej Izby Lekarskiej w Lublinie. – W zależności od jej kompetencji, będzie mogła pracować albo samodzielnie, albo pod nadzorem polskich specjalistów – zastrzega dyr. Fimiarz.
Ten zespół już jest w gotowości. Umowy z medykami zostaną podpisane, jak tylko uda się „dopiąć” kwestię obsadzenia stanowiska ordynatora. – To jest tak naprawdę największy problem. Spośród tych sześciu osób żadna nie zdecydowała się wziąć na siebie odpowiedzialności za kierowanie oddziałem. Zapewniam, że w grę w tym przypadku nie wchodziły kwestie finansowe – mówi szef szpitala „papieskiego”. Ale nie zakłada porażki. Zdradza, że jest na etapie bardzo intensywnych rozmów z dwiema kandydatkami.
Zanim oddział ruszy, trzeba będzie wydać jeszcze sporo pieniędzy. Szpital „papieski” otrzymał z niepublicznego meble: łóżka, szafki przyłóżkowe, fotele dla rodziców itd. Ale potrzebuje aparatury. Niezbędny jest np. dobry aparat USG, a taki z wyższej półki kosztuje ok. 300 tys. zł. – Ale zależy nam na jakości, bo im wyższa urządzenia, tym wyższa diagnostyki – mówi dyrektor. Dodaje, że na liście zakupów są też pompy strzykawkowe, aparat EKG, ale też drobniejsze sprzęty niezbędne do wyposażenia, jak choćby zestawy komputerowe.
Przypomnijmy, że działalność oddziału pediatrycznego w ZSN na ul. Peowiaków została zawieszona z końcem czerwca zeszłego roku po tym, jak na emeryturę odeszła ordynator i jeszcze jedna doświadczona lekarka. Od tamtej pory dzieci były leczone w okolicznych placówkach, m.in. w Biłgoraju, Hrubieszowie, Tomaszowie Lubelskim czy Krasnymstawie.