Od stycznia ma zacząć działać SOR szpitala wojskowego. To piąty taki oddział w mieście, z pierwszym w województwie lądowiskiem na dachu. Śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego mają tam przylatywać już w grudniu.
– Nasza izba przyjęć zostanie przekształcona w szpitalny oddział ratunkowy. W związku z tym zmieni się sposób udzielania świadczeń. Będą to sytuacje pilne, wymagające ratowania życia. Trudno na razie określić ilu pacjentów będziemy przyjmować. Nie wiemy jaka część z tych, którzy trafiali dotychczas do innych szpitali, będzie trafiać do nas – mówi płk Aleksander Michalski, komendant szpitala wojskowego w Lublinie. Dodaje, że w związku z przekształceniem izby przyjęć w SOR, szpital musi zatrudnić dodatkowy personel, m.in. lekarzy. Rekrutacja trwa.
Szpital wojskowy od kilku dni korzysta już z nowego tomografu, który docelowo będzie służył głównie do diagnostyki pacjentów SOR-u. Urządzenie kosztowało ponad 3,6 mln zł. – Zastąpił on dotychczasowy, 15-letni, wysłużony. Posiada najnowsze rozwiązania, m.in. w zakresie ochrony radiologicznej czyli emisyjności dawki promieniowania – mówi Henryk Matyjewicz, kierownik działu aparatury i zaopatrzenia w szpitalu wojskowym. Dodaje: – Diagnostyka obrazowa jest podstawą m.in. przy urazach. Dzięki nowemu sprzętowi czas badania skróci się pięciokrotnie, a ich jakość będzie znacznie większa.
Oprócz pacjentów niezakażonych w stanach pilnych, nowy SOR będzie w stanie przyjąć pacjentów zakażonych SARS-CoV-2.
– Mamy 38 łóżek covidowych, w tym 5 obserwacyjnych – dla pacjentów weryfikowanych pod kątem zakażenia. Pozostałe, w tym respiratorowe, są dla tych z potwierdzonym zakażeniem – mówi płk Michalski.
SOR przy Al. Racławickich zacznie działać dopiero od stycznia, a lądowisko już w grudniu. To, jak tłumaczy komendant szpitala, pierwsze w naszym regionie lądowisko na dachu. – Maksymalna dopuszczalna masa śmigłowca na tym lądowisku to 12 ton. Jest ono przygotowane do lotów zarówno nocnych jak i dziennych. Jest wyposażone w oświetlenie, płyta lądowiska jest częściowo podgrzewana. Będziemy też używali środków chemicznych odmrażających płytę, w przypadku kiedy pojawi się lód, albo nabity śnieg – tłumaczy komendant.
Podkreśla, że lądowisko jest w bardzo blisko windy, dzięki czemu w ciągu zaledwie kilkudziesięciu sekund po wylądowaniu śmigłowca, pacjent trafi na SOR lub blok operacyjny. Będą to pacjenci w najcięższych stanach, m.in. z urazami po wypadkach, a także wymagający interwencji chirurgicznej czy neurochirurgicznej.
Centralny blok operacyjny był już gotowy dwa lata temu. Na uruchomienie SOR-u i lądowiska potrzeba było jednak więcej czasu. Opóźniła to m.in. pandemia. Całość kosztowała ok. 80 mln zł i była sfinansowana w większości przez MON.