Rafał J., który groził swojej babci granatem, został tymczasowo aresztowany. W jego domu policjanci znaleźli prawdziwy arsenał. Kilkadziesiąt sztuk broni, tysiące nabojów oraz materiały wybuchowe. Mężczyzna był już bohaterem podobnego zdarzenia.
33-latek z Bełżyc trafił już do prokuratury, gdzie postawiono mu cztery zarzuty. Chodzi o usiłowanie wymuszenia oraz groźby zabójstwa. Rafał J. odpowie także za posiadanie uzbrojonego granatu, materiałów wybuchowych oraz broni.
- Podczas przesłuchania podejrzany przyznał się tylko do posiadania granatu oraz broni palnej - informuje Agnieszka Kępka, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Lublinie. - Składał wyjaśnienia, których treści obecnie nie ujawniamy. Wobec mężczyzny skierowano wniosek o tymczasowe aresztowanie. Sąd podzielił argumenty prokuratury i aresztował mężczyznę na trzy miesiące.
Rafał J. został zatrzymany w poniedziałek wieczorem. Przyszedł do mieszkania swojej babci, w lubelskiej dzielnicy LSM. Miał ze sobą granat oraz pistolet czarnoprochowy.
- Zażądał od kobiety 20 tys. zł i groził wysadzeniem się w powietrze. Konieczna była ewakuacja bloku - relacjonuje Kamil Gołębiowski, rzecznik KMP w Lublinie.
Po zatrzymaniu 33-latka policjanci rozpoczęli sprawdzanie kilku posesji w okolicach Bełżyc i Łęcznej. W akcji brali udział antyterroryści. Poszukiwali broni i materiałów niebezpiecznych. W domku letniskowym w gminie Ludwin policjanci trafili na prawdziwy arsenał. Wszystko było schowane w skrytce pod podłogą.
- Łącznie policjanci ujawnili 35 sztuk broni długiej, w tym karabin snajperski, 10 sztuk broni krótkiej, blisko 200 sztuk istotnych elementów broni, w tym zamki, komory zamkowe oraz lufy - wylicza Kamil Gołębiowski.
Rafał J. miał również około 7 tys. sztuk amunicji różnego kalibru, 20 zapalników do granatów oraz substancje chemiczne niewiadomego pochodzenia. Czarnorynkową wartość znaleziska mundurowi szacują na co najmniej 200 tys. zł. U Rafała J. znaleziono 30 tys. zł w gotówce. Pieniądze zostały zabezpieczone na poczet przyszłych kar. Mężczyźnie grozi do 10 lat więzienia.
Rafał J. nie po raz pierwszy ma kłopoty związane z bronią i amunicją. 13 lat temu doprowadził do eksplozji w mieszkaniu przy ul. Skrzatów w Lublinie.
20-letni wówczas student chemii trafił wtedy do szpitala. Był w bardzo poważnym stanie. Stracił dłoń. Miał poważne poparzenia. Do eksplozji doszło, kiedy Rafał J. rozbrajał w swoim pokoju pocisk. W jego mieszkaniu policjanci znaleźli później spory skład amunicji. Konieczna była ewakuacja ok. 140 mieszkańców bloku, którzy spędzili noc w namiotach. Niebezpieczne materiały zabrali w tym czasie saperzy. Student miał m.in. granat ręczny, kilka pocisków artyleryjskich, dwie bomby lotnicze, przeciwpancerne granaty moździerzowe, granaty rakietowe amunicję oraz różnego rodzaju zapalniki. W eksplozji ranne zostały w sumie trzy osoby. Blok został uszkodzony.
Do kolejnej interwencji w mieszkaniu przy ul. Skrzatów doszło w lipcu 2016 r. Sąsiedzi zauważyli wówczas, że Rafał J. ponownie przynosi do domu niebezpieczne przedmioty. Na miejscu pojawili się policyjni antyterroryści i pirotechnicy. Godzinami przeszukiwali mieszkanie. Znaleźli kilka elementów broni, w tym lufę oraz mechanizm spustowy.