Polska była europejskim pupilem Donalda Trumpa. Co w takim razie oznacza dla nas zwycięstwo Joe Biedna? Mówi o tym dr Grzegorz Gil, politolog z UMCS.
- Naród tego kraju przemówił. Dał nam jasne zwycięstwo. Pewne zwycięstwo! Zwycięstwo dla nas, ludzi. Wygraliśmy największą liczbą głosów oddanych w wyborach w historii tego kraju - powiedział Joe Biden podczas pierwszego przemówienia po podaniu przez największe amerykańskie media informacji, że wygrał on wybory prezydenckie w USA.
Mówił też o dużych zmianach w amerykańskiej gospodarce i np. mocne postawienie na zielone energię kosztem brudnej.
Co zmiana prezydenta w USA oznacza dla Polski i Europy?
Dr Grzegorz Gil, politolog z UMCS:
- Byłoby pójściem na skróty myślenie, że czeka nas rewolucja w stosunkach polsko – amerykańskich, ponieważ dyplomacja USA nie działa w sposób impulsywny, nie ucina dorobku poprzedników. Co nie oznacza, że stosunki polsko – amerykańskie nie będą ewoluować. Sprawa jest jasna – obóz demokratów na pewno będzie dużo bardziej odważny jeśli chodzi o presję na Polskę. Także w charakterze mniej zawoalowanej krytyki rządu PiS jeśli chodzi o przestrzeganie zasad praworządności. Nie spodziewam się, że osiągnie to pułap wycofywania się USA z umów handlowych, ale zmieni się stan gry i będzie to wymuszało na Warszawie przemyślenie swojej strategii, aby nie stracić tego, co udało się zyskać przez ostatnie lata.
Jeśli chodzi o stosunki z UE, to Europa jest USA potrzebna w odbudowie liberalnego porządku międzynarodowego. Jednak biorąc pod uwagę słowa Joe Bidena, które wypowiadał w kampanii, Polska nie będzie ulubieńcem prezydenta USA. Stawiał nas w jednym rzędzie z państwami rządzonymi w sposób autorytarny. To nie jest dobry prognostyk. Jestem jednak przekonany, że Biden będzie myślał w kategoriach pragmatycznych, a Polska jest ogromnym rynkiem. Nie mam wątpliwości, że spojrzenie na zasady praworządności reprezentowane przez administrację Joe Bidena będzie łudząco podobne do spojrzenia Brukseli. Czy to oznacza, że Polska będzie adwokatem interesów USA w Europie? Śmiem wątpić. Gdyby rząd PiS zmienił nieco ścieżkę, to będzie zauważone za oceanem. Ale dziś się tego nie spodziewam. Nie spodziewam się, że Polska w najbliższych miesiącach, jako ulubieniec Donalda Trumpa, z automatu, może zająć fotel europejskiego lidera w kontaktach UE – USA.