W wyniku niedawnych podwyżek dla samorządowców ich zarobki wzrosły prawie dwukrotnie. Ale związani ze Zjednoczoną Prawicą prezydenci Chełma i Zamościa dzięki dodatkowym zajęciom na państwowych posadach inkasują po kilka tysięcy złotych miesięcznie ekstra. I mimo znaczących podwyżek nie zamierzają rezygnować z intratnych funkcji.
Fala podwyżek to efekt zmian w ogólnokrajowych przepisach. Zmieniły się tzw. kwoty bazowe, w związku z czym maksymalne zarobki prezydentów miast, burmistrzów, wójtów, starostów i marszałków województw wzrosły z 12,5 tys. zł do nieco ponad 20 tys. zł. Minimalne wynagrodzenia nie mogą być natomiast niższe niż 80 proc. górnej kwoty.
W ostatnich tygodniach w całym kraju przyjmowano uchwały dostosowujące wysokość pensji osób pełniących najważniejsze funkcje w samorządach. Nie inaczej było w naszym regionie. I tak z 10 do prawie 19 tys. wzrosła pensja prezydenta Chełma Jakuba Banaszka. Prezydent Zamościa Andrzej Wnuk miesięcznie jest bogatszy o dodatkowe 7,7 tys. zł, co daje mu w sumie około 18 tys. zł. Ale obaj już wcześniej nie mogli narzekać na zarobki.
Fundacja dzieli i płaci
Jakub Banaszek od października 2018 roku zasiada w Radzie Nadzorczej Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Lublinie. Nominację otrzymał od ówczesnego wojewody Przemysława Czarnka (PiS) tuż przed tym, jak został najmłodszym prezydentem miasta w Polsce.
Za udział w odbywających się przeważnie raz w miesiącu i ostatnio głównie w formule zdalnej posiedzeniach Banaszek dostaje około 4 tys. zł brutto miesięcznie. Tu warto podkreślić, że Chełm jest jednym z beneficjentów WFOŚiGW. Od końca 2018 roku miasto oraz podległe mu spółki komunalne i inne jednostki otrzymały z funduszu ponad 330 tys. zł w formie bezzwrotnych dotacji oraz niskooprocentowane pożyczki na łączną kwotę prawie 7 mln zł.
Chcieliśmy poprosić Jakuba Banaszka o komentarz, ale odesłał nas do biura prasowego. Wysłaliśmy pytania o to, czy w związku z niedawną podwyżką prezydent rozważa rezygnację z dodatkowego zajęcia i czy nie uważa za nieetyczne zasiadania w radzie nadzorczej instytucji, z której rządzone przez niego miasto otrzymuje dodatkowe pieniądze.
– Nie istnieje kolizja prawna pomiędzy pełnieniem funkcji prezydenta a zasiadaniem w radzie nadzorczej. Prezydent jest zawsze wyłączony z głosowań, które dotyczą zarówno miasta Chełm, jak i podległych mu spółek komunalnych – czytamy w odpowiedzi przesłanej przez Damiana Zielińskiego z gabinetu prezydenta.
Praca na całą dobę
Kolizji – przynajmniej zdaniem komisarza wyborczego – nie ma także w przypadku prezydenta Zamościa. Andrzej Wnuk od maja 2020 roku zasiada w działającej przy premierze Radzie ds. spółek Skarbu Państwa. Do ośmioosobowego gremium powołał go minister aktywów państwowych i szef PiS w okręgu chełmskim Jacek Sasin. Do zadań Wnuka należy opiniowanie kandydatów na członków organów nadzorczych państwowych spółek. Za udział w ok. 140 głosowaniach miesięcznie (w formie zdalnej) otrzymuje ok. 7 tys. zł miesięcznie.
Z wnioskiem o wygaszenie mandatu prezydenta zwrócił się niedawno opozycyjny miejski radny Sławomir Ćwik. Komisarz wyborczy w Zamościu uznał jednak, że dodatkowe zajęcie Wnuka nie jest zatrudnieniem w administracji rządowej, a tego właśnie dotyczy obejmujący samorządowców zakaz łączenia funkcji.
– Tu nie chodzi o kwestie moralne czy etyczne, a o zgodność z prawem. Moim zdaniem tu jej nie ma, dlatego zwrócę się z wnioskiem o zbadanie sprawy do Państwowej Komisji Wyborczej – mówi w rozmowie z Dziennikiem Ćwik. I dodaje: – Praca prezydenta nie jest pracą na cały etat, tylko na całą dobę. Moim zdaniem jest to nie do pogodzenia z pełnieniem innej funkcji.
– Moje powołanie do rady nie wynika z tego, że jestem politycznym nominatem tylko z tego, że posiadam niezaprzeczalne kompetencje, by w tej radzie zasiadać – odpowiada prezydent Wnuk. – W głosowaniach uczestniczę po godzinach pracy. Te obowiązki da się pogodzić z pełnieniem funkcji prezydenta i moim zdaniem wywiązuję się z tego solidnie. Mieszkańcy wybierając mnie na drugą kadencję uznali, że się nie obijam – podsumowuje samorządowiec, który rządzi Zamościem od 2015 roku.
Tu była kolizja
Złamania prawa dopatrzył się sąd w przypadku Krzysztofa Żuka (PO), który w latach 2014-2016 pełnienie funkcji prezydenta Lublina przez dwa lata łączył z zasiadaniem w Radzie Nadzorczej PZU Życie.
W tym czasie zarobił z tego tytułu 260 tys. zł. O wygaszenie mandatu prezydenta wnioskował ówczesny wojewoda Przemysław Czarnek. Ostatecznie pod koniec 2018 roku sąd przyznał mu rację, ale Żuk uniknął konsekwencji i nie stracił stanowiska. Wyrok zapadł w momencie, gdy kadencja, której dotyczyła sporna kwestia, zakończyła się.