Po kilka tysięcy złotych podwyżki dostali od sierpnia posłowie, członkowie rządu oraz marszałkowie Sejmu i Senatu. To efekt rozporządzenia podpisanego przez prezydenta Andrzeja Dudę. Ale to nie wszystko, bo do Sejmu trafił projekt ustawy umożliwiający podniesienie płac także samorządowcom.
O wprowadzeniu podwyżek dla najważniejszych urzędników państwowych Andrzej Duda mówił już rok temu. Tłumaczył wówczas, że ich zarobki są „skandaliczne” i „niemal nie wzrosły od 1997 r.”, podczas gdy społeczeństwo zarabia coraz lepiej.
W ostatni piątek prezydent podpisał kontrasygnowane przez premiera rozporządzenie w tej sprawie, które tego samego dnia zostało opublikowane w Dzienniku Ustaw. W efekcie wyższe pensje polityków zaczęły obowiązywać od 1 sierpnia.
Najbardziej wzrost wynagrodzeń odczują marszałkowie Sejmu i Senatu, którzy dotychczas zarabiali blisko 11,8 tys. zł*. Po zmianach ich miesięczne zarobki wyniosą 20,5 tys. zł. Tyle samo co miesiąc będzie otrzymywał premier. Dla niego jest to podwyżka o blisko 8 tys. zł. Po prawie 18,3 tys. zł będą dostawać wicepremierzy, m.in. będący posłem z okręgu chełmskiego Jacek Sasin. Tu wzrost wyniósł po nieco ponad 5 tys. zł.
Na zmianach skorzystają też członkowie rządu.
– Sytuacja w której minister i wiceminister zarabiali do tej pory o nawet kilka tysięcy złotych mniej od podwładnych im dyrektorów na pewno zdrowa nie była i dobrze, że uległa zmianie. Ale ja nie narzekałem, nie narzekam i narzekać też nie będę po decyzji pana prezydenta – komentuje Przemysław Czarnek, minister edukacji i nauki. Po zmianach będzie zarabiał 17,8 tys. zł, czyli o ok. 5 tys. zł więcej niż do tej pory.
Nieco większą podwyżkę, bo sięgającą 6 tys. zł, otrzymają wiceministrowie. I tak m.in. pochodzący z naszego regionu wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń i wiceminister finansów Piotr Patkowski będą co miesiąc otrzymywać po nieco ponad 16 tys. zł.
Z 8 tys. zł do 12,8 tys. zł wzrosną wynagrodzenia posłów i senatorów, którzy oprócz tego niezmiennie będą mogli liczyć na dodatki za pracę w komisjach i niepodatkowaną dietę w wysokości 2,5 tys. zł miesięcznie.
O zdanie na temat podwyżek zapytaliśmy lubelskich parlamentarzystów. – W tej kwestii podpisuję się pod wszystkim, co powiedzieli moi klubowi koledzy – mówi Jakub Kulesza z Konfederacji, ale więcej komentować nie chce. Odsyła nas za to do stanowiska rady liderów swojego ugrupowania, w którym wzrost wynagrodzeń nazwano „korupcją polityczną”.
– Uważamy, że jest to próba kupienia sobie lojalności tych polityków, którzy ponieśli koszty „walki z nepotyzmem”, uprawianej ostatnio przez Jarosława Kaczyńskiego – napisano w oświadczeniu.
– W czasie niezwykle trudnego kryzysu wywołanego pandemią, gdy rząd zamraża podwyżki budżetówce i administracji, gdy protestują ratownicy medyczni i pielęgniarki, podwyższa się pensje politykom, by utrzymać większość parlamentarną. Te kwoty są zbyt duże, to nie jest czas, by szastać publicznymi pieniędzmi. Gdyby taki projekt trafił pod obrady Sejmu, nie poparłabym go – mówi Marta Wcisło z Koalicji Obywatelskiej.
Wiele wskazuje na to, że na tym nie koniec. Wczoraj grupa posłów Prawa i Sprawiedliwości złożyła w Sejmie projekt ustawy umożliwiającej kolejny wzrost wynagrodzeń dla polityków. Według niego zarobki prezydenta miałyby wzrosnąć o 40 proc. Na pensje wyższe o 60 proc. mogliby liczyć natomiast samorządowcy: marszałkowie województw, starostowie, wójtowie oraz burmistrzowie i prezydenci miast. Wzrosnąć miałyby także diety radnych.
* wszystkie kwoty podane w tekście są kwotami brutto