We wtorek rozpoczyna się faza play-off. Polski Cukier AZS UMCS Lublin już w ćwierćfinale zmierzy się z VBW Arka Gdynia.
I chociaż to lubelski zespół broni złotych medali mistrzostw Polski, to w ćwierćfinale play-off podopieczne Krzysztofa Szewczyka z pewnością nie są faworytem. Przede wszystkim przystępują do najważniejszej części sezonu z niższej pozycji, co oznacza, że muszą chociaż raz wygrać na wyjeździe.
Na szczęście, tegoroczne play-offy zostały skrócone i gra się w nich tylko do dwóch zwycięstw. To na pewno może pomóc w wyeliminowaniu faworytów drużynom niżej notowanym.
A taką właśnie ekipą jest Polski Cukier AZS UMCS. Aby wygrać, podopieczne trenera Szewczyka będą musiały wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. Arka rozgrywa bardzo dobry sezon, w którym umiejętnie połączyła zmagania na krajowym podwórku oraz rozgrywki FIBA EuroCup. W tych drugich Arka doszła do 1/8 finału, w której została rozbita przez włoski Umana Reyer Wenecja. Wcześniej jednak gdyński zespół wyeliminował Panathinaikos Ateny, a w fazie grupowej okazał się lepszy chociażby od tureckiego Emlat Konut SK.
W Orlen Basket Lidze Arka zajęła trzecie miejsce. Zespół Philipa Mestdagha do końca walczył o drugą pozycję, ale minimalnie przegrał ten wyścig z Gorzowem. Ekipa z Gdyni zgromadziła tyle samo punktów co rywalki, ale w bilansie bezpośrednich spotkań lepszy był zespół z zachodniej Polski.
Niekwestionowaną liderką Arki jest Renni Davis. Amerykanka to koszykarka wysokiej klasy, o czym świadczy fakt, że w 2021 roku została wybrana z dziewiątym numerem draftu WNBA przez Minnesota Lynx.
25-latka ma za sobą bogatą karierę uczelnianą, gdzie była gwiazdą uniwersytetu Tennessee. W Orlen Basket Lidze czuje się wyśmienicie i jest regularnie wybierana do najlepszej piątki tygodnia. Nie powinno to dziwić, bo kilka jej występów otarło się o perfekcję. Tak było chociażby w niedawnej konfrontacji z KS Basket, kiedy zdobyła 32 pkt. Świetnie spisała się także w konfrontacji z inną ekipą z województwa kujawsko-pomorskiego, Energą Polski Cukier Toruń, kiedy skompletowała double-double. Złożyło się na nie 18 pkt i 11 zbiórek.
Jak w tym sezonie wypadły bezpośrednie starcia ekip z Lublina i Gdyni? Nad Bałtykiem gospodynie wygrały aż 80:59. W rewanżu w hali MOSiR im. Zdzisława Niedzieli było już tylko 80:81.
To było pamiętne spotkanie, bo przyjezdne po pierwszej kwarcie prowadziły 26:9. Później lublinianki goniły z całych sił i naprawdę niewiele im zabrakło, aby to szaleństwo zakończyło się sukcesem. Tamto spotkanie jest też pamiętane ze względu na dobry występ Veroniki Burton. Amerykanka jednak w ostatnich tygodniach notuje lekki spadek formy i trzeba liczyć, że wróci do dyspozycji z początku sezonu.
– Na takie mecze czeka się cały sezon. Faza play-off, to jest takie podsumowanie sezonu. Rundę zasadniczą skończyliśmy na szóstym miejscu. Wiadomo, że oczekiwania były większe, ale już teraz z tym nic nie zrobimy. Gramy z Gdynią, ale mamy swoje atuty i plan na ten mecz. Do zwycięstwa na pewno będzie potrzebna realizacja tego planu plus dobra gra każdej zawodniczki. Nie ma co ukrywać, że jeżeli chcemy wygrać z Gdynią, to musimy zagrać dwa bardzo dobre spotkania. Wtedy na pewno będziemy w grze – mówi Krzysztof Szewczyk.
Wtorkowy mecz rozpocznie się o godz. 20. Bezpośrednią transmisję przeprowadzi platforma Emocje.tv.
Wiadomo również, że drugie spotkanie w tej parze odbędzie się w czwartek w hali MOSiR im. Zdzisława Niedzieli. Jego początek jest zaplanowany również na godz. 20. Jeżeli obie ekipy wygrają po razie, to o awansie do półfinału zadecyduje trzecie spotkanie, które zaplanowano na niedzielę, na parkiecie rywalek.