Polski Cukier Start w niedzielę podejmie Legię Warszawa. Oba zespoły przystąpią do tego spotkania po ciężkich meczach w europejskich pucharach.
Oczywiście, na dużo wyższym poziomie występuje zespół ze stolicy. Legia jest polskim przedstawicielem w Koszykarskiej Lidze Mistrzów. Tam jednak radzi sobie na razie słabo. Przegrała pierwsze trzy mecze i dopiero w ostatni wtorek odniosła premierowe zwycięstwo. Niespodziewanie pokonała belgijski Filou Oostende 71:66.
Lublinianie swój mecz w rozgrywkach międzynarodowych również rozgrywali we wtorek. Start występuje w znacznie mniej prestiżowej ENBL. Na inaugurację zmagań zawodnicy Artura Gronka ograli 83:68 estoński TalTech/Optibet. Gwiazdą pierwszej wielkości w tym meczu był Hassan Dayshon Smith, który zdobył 17 pkt. Co ciekawe, 14 „oczek” dorzucił Kregor Hermet. Estończyk był już ponoć bliski zwolnienia ze Startu, ale ostatnimi dobrymi występami być może uratował swoją pracę.
Mimo dobrego startu w ENBL, trener Gronek nie może spać zbyt spokojnie. Jego podopieczni w Energa Basket Lidze wpadli w dołek, którego efektem są trzy kolejne porażki i osunięcie się na 10 pozycję w ligowej tabeli. Szansa na wygrzebanie się z tego kryzysu była w ostatnie kolejce, ale czerwono-czarni w dogrywce okazali się gorsi od Śląska Wrocław. – Myślę, że przez większość tego spotkania graliśmy dobrze. Niestety, ale w dogrywce popełniliśmy zbyt dużo indywidualnych błędów – tłumaczył Mateusz Dziemba.
Legia w ligowej stawce jest siódma, co dla drużyny mającej mistrzowskie aspiracje jest sporym rozczarowaniem. Warszawianie grają w kratkę – potrafili urwać punkty ekipom ze Słupska czy Włocławka, ale również stracić je ze słabiutkim MKS Dąbrowa Górnicza. Nie ma jednak co ukrywać, że potencjał sportowy Legii jest dużo większy, o czym świadczą nazwiska zawodników obecnych w kadrze warszawian. Devyn Marble, Geoffrey Groselle czy Janis Berzins to koszykarze uznani na krajowym podwórku. Do tego należy dodać przyzwoitą polską rotację w postaci chociażby Dariusza Wyki czy Łukasza Koszarka.
Dla Artura Gronka ważną informacją jest prawdopodobny powrót do gry Klavsa Cavarsa. Łotysz opuścił dwa ostatnie spotkania z powodu skręcenia stawu skokowego. Urazu doznał podczas spotkań swojej kadry. Trzeba pamiętać, że Cavars to bardzo ważne ogniwo w układance szkoleniowca. Jest on przydatny szczególnie w walce na tablicach – średnio zbiera blisko dziewięć piłek na mecz, co jest piątym wynikiem w całej EBL.
Niedzielny mecz rozpocznie się o godz. 17.30. Rywalizacja w hali Globus będzie relacjonowana przez Polsat Sport Extra.