Polski Cukier Start Lublin przegrał we własnej hali z Kingiem Szczecin. To druga przegrana z rzędu w ligowych rozgrywkach.
Gdyby brać jeszcze pod uwagę spotkanie w turnieju finałowym Pekao S.A. Puchar Polski to byłaby to nawet trzecia kolejna porażka „czerwono-czarnych”. Czy można zatem mówić o kryzysie podopiecznych Artura Gronka? Po takim spotkaniu byłoby to nieodpowiednie, ponieważ w hali Globus kibice obejrzeli jedno z lepszych spotkań tego sezonu. Stało ono na bardzo wysokim, jak na polskie warunki, poziomie.
Wynik otworzył Liam O’Reilly. Amerykanin tym samym zapoczątkował swój znakomity dzień, bo w całym meczu zdobył 29 pkt. Co ciekawe, już w 5 min, kiedy Start prowadził 13:12, O’Reilly miał na koncie już 9 pkt.
Problemem pierwszych minut były jednak dwa faule Baretta Bensona. Center z USA szybko usiadł na ławce rezerwowych. Na szczęście zastępujący go Roman Szymański grał więcej niż poprawnie, więc wielkiej różnicy między nimi nie było widać. Na boisku tę różnicę było widać za to pomiędzy innymi zawodnikami. Bolał zwłaszcza fakt, że w pierwszej połowie lublinianie dali łatwo mijać się w pojedynkach jeden na jednego. Gospodarze próbowali się ratować faulami, co jednak skutkowało tym, że gra była bardzo szarpana.
Po zmianie stron nastąpiła znaczna poprawa gry Startu. 11 kolejnych punktów po stronie lublinian sprawiło, że na tablicy pojawił się remis. Od tego momentu mecz był już bardzo wyrównany, a po 30 min nieznacznie lepszy (70:65) był King. Ta niewielka różnica została zniwelowana już po niespełna trzech minutach czwartej kwarty. A olbrzymia w tym zasługa Jabrila Durhama. Warto też zauważyć istotną rolę defensywy, w której również królował amerykański rozgrywający.
O wyniku zadecydować musiały więc ostatnie akcje. Na 37 sekund przed końcem meczu O’Reilly dwoma celnymi osobistymi doprowadził do remisu. W kolejnej akcji jednak Andrzej Mazurczak urwał się Tomislavowi Gabriciowi i trafił do kosza nad blokującym Bensonem. Ostatnia akcja miała jednak należeć do Startu.
Wygraną miał dać O’Reilly. To rzeczywiście wybitny gracz, ale w decydującym momencie trafił na innego świetnego koszykarza – Michale Kysera. Ten wyczuł lublinianina i przybił go do tablicy. To był kluczowy moment spotkania i akcja, która zapewniła gościom zwycięstwo.
Polski Cukier Start Lublin – King Szczecin 93:98 (15:23, 24:22, 26:25, 28:28)
Start: O’Reilly 29 (2x3), Durham 20 (4x3), Gabrić 16 (3x3), Szymkiewicz 11 (3x3), Benson 8 oraz Wade 4, Szymański 3, J. Karolak 2, B. Pelczar 0, Put 0.
King: Woodson 15 (5x3), Udeze 12, Cuthbertson 9 (1x3), Mazurczak 9, Borowski 0 oraz Meier 27 (6x3), Kyser 17, Matczak 7 (1x3), Żołnierewicz 2, Nowakowski 0.
Sędziowali: Jankowski, Kucharski i Kuzia. Widzów: 1200.