Mieszkańcy Krężnicy Jarej protestowali w czwartek przeciwko piratom drogowym. Kilkadziesiąt osób zgromadziło się na przejściach dla pieszych obok miejscowej poczty. Przez pół godziny blokowali ruch.
- Ta droga jest bardzo niebezpieczna. Kierowcy nie przestrzegają tu ograniczenia do 50 km/h. Dzieję się tak zarówno w godzinach szczytu, jak i w ciągu dnia. Policja jest tu bardzo rzadko. Po telefonie od mieszkańców czasem pojawi się patrol. Mieszkam tu od 10 lat i może dwa razy widziałam, jak prowadzą tu kontrolę prędkości - mówi pani Kamila, jednak z protestujących.
Pikieta to reakacja na śmierć 9-letniego Filipa, który zginął 14 września. Chłopiec został potrącony w rejonie przejścia dla pieszych. Kierowca był trzeźwy. Śledczy ustalają, czy jechał z przepisową prędkością i czy chłopiec był na pasach.
Mieszkańcy Krężnicy Jarej od lat domagali się remontu drogi. Prace zakończyły się w 2019r. Równa i szeroka nawierzchnia zachęca jednak kierowców do szybkiej jazdy. Z relacji mieszkańców wynika, że bardzo często dochodzi do niebezpiecznych sytuacji. Stąd protest z hasłami „Stop piratom drogowym”, czy „Chcemy bezpiecznej drogi”. Po ostatnim wypadku
- Nawet, jak idziemy chodnikiem to się boimy - dodaje jedna z protestujących. - Znałam chłopca, który uległ temu wypadkowi. Bardzo miły, fajny dzieciak. Stała się straszna tragedia. Przydałby się tu np. odcinkowy pomiar prędkości, bo teraz nie da się żyć. Od Strzeszkowic kierowcy wypadają kierowcy z zakrętu i walą ile mają na liczniku.
Na czwartkowej pikiecie nie zabrakło policjantów. Mundurowi zablokowali główne drogi dojazdowe w sporej odległości od miejsca blokady. Kierowali samochody objazdy. W samej Krężnicy utknęło więc niewielu kierowców. Większe korki tworzyły się jednak w miejscu policyjnej blokady, na drodze od strony Lublina