– Ciężko opisać to, co się działo. Mnóstwo radości, adrenaliny. To była niesamowita chwila dla całego polskiego i lubelskiego wspinania– Michał Ginszt, prezes Klubu Wspinaczkowego Kotłownia Lublin mówi o zdobyciu złotego medalu Igrzysk Olimpijskich we wspinaczce na czas przez Aleksandrę Mirosław. Zmagania na olimpijskiej ścianie oglądał dzisiaj wraz z innymi zawodnikami i zawodniczkami w specjalnie przygotowanej strefie kibica w klubowym centrum wspinaczkowym przy ul. Cisowej w Lublinie.
Wszyscy marzyliśmy o tym, aby Aleksandra Mirosław zdobyła to upragnione złoto olimpijskie!
– I marzenia spełniają się. Mamy złoty medal Oli i mamy brązowy medal drugiej Oli (od red. Aleksandry Kałuckiej). To najlepszy dzień dla polskiego wspinania, dla lubelskiego wspinania. To była niesamowita chwila.
Nie oszukujmy się innego scenariusza niż złoto Aleksandry Mirosław nie wyobrażaliśmy sobie…
– To jest sport. Tu zawsze może się wszystko wydarzyć, aczkolwiek Ola jest nie do zdarcia. Jak widać ma psychikę ze stali i pokazała to w tym bieganiu.
Do klubowego centrum wspinaczkowego Kotłownia przy ul. Cisowej przyszło mnóstwo osób, by wspólnie dopingować naszą mistrzynię. Dzięki sukcesom Aleksandry Mirosław, mistrzostwom świata i rekordom, wspinaczka sportowa dość szybko zyskała na popularności. Teraz po zdobyciu złota olimpijskiego przez lubliniankę można spodziewać się jeszcze większego zainteresowania wspinaniem?
– Złoty i brązowy medal zachęcą na pewno dzieci i młodzież do uprawiania tego sportu, choć już dziś nie możemy narzekać. Mam nadzieję, że wśród tych wszystkich dzieciaków będą kolejne Ole.
Tak kibicowaliście Aleksandrze Mirosław w centrum wspinaczkowym Kotłownia
Wygrane mistrzostwa świata i Puchar Świata, złoty medal olimpijski, rekordy świata bite jak na zawołanie! Czy Aleksandra Mirosław ma jeszcze coś do zdobycia?
– Jeśli chodzi o medale, to więcej w jej konkurencji się już wywalczyć nie da, ale Ola na pewno nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa jeśli chodzi o rekord świata. Na pewno ta „szóstka” jest do złamania. W eliminacjach zabrakło naprawdę niewiele. To byłoby coś niesamowitego gdyby złamała jeszcze granicę sześciu sekund i ta piątka pojawiła się z przodu.
Zdradzi pan jak będzie wyglądało przywitanie mistrzyni?
– Plan już mamy, ale na razie niech zostanie tajemnicą. Chcemy, żeby była to dla Oli niespodzianka.
Dziękuje za rozmowę i jeszcze raz serdecznie gratuluję!