MKS FunFloor w sobotę podejmie w hali Globus HSG Bensheim/Auerbach. Wicemistrzynie Polski mają już tylko matematyczne szanse na awans do ćwierćfinału. Dużo więcej mówi się natomiast o potężnym kryzysie podopiecznych Edyty Majdzińskiej
Przypomnijmy, że ostatnie mecze jawią się jako najgorszy koszmar dla trenerki, która od pół roku prowadzi jeden z najważniejszych klubów w Polsce w żeńskim szczypiorniaku.
Trzy porażki w Lidze Europejskiej praktycznie zamknęły MKS FunFloor drogę do ćwierćfinału. Rozgrywki międzynarodowe miały być jednak tylko przyjemnym dodatkiem do Orlen Superligi, więc te przegrane można jeszcze zrozumieć.
Dużo gorzej, że na krajowym podwórku również pojawiły się problemy i to w konfrontacjach, w których utrata punktów jest niedopuszczalna. Najpierw była ta wygrana dopiero po rzutach karnych z MKS URBIS Gniezno, a później kompromitująca, wyjazdowa porażka z Młynami Stoisław Koszalin. Cztery zgubione punkty oznaczają, że ekipa z Lublina obecnie ma już siedem „oczek” straty do KGHM Zagłębie Lubin.
– Wynik z Koszalina to wstyd dla naszego klubu i miasta. Zespół w tym sezonie otrzymał warunki organizacyjne, jakich ten klub prawdopodobnie jeszcze w swojej historii nie widział. Począwszy od organizacji okresu przygotowawczego, całego procesu treningowego, zaplecza odnowy biologicznej, suplementacji, organizacji wyjazdów polskich i zagranicznych w kontekście ograniczenia zmęczenia, na stabilizacji finansowej kończąc. W tych wszystkich elementach wykonaliśmy milowe kroki jako klub. Na tym etapie sezonu widać, że nie przynosi to skutku i jak na razie nie ma z tego zwrotu sportowego – mówi w rozmowie z klubowymi mediami Tomasz Lewtak.
– Liczę jednak na długofalowy efekt. Teraz wszystko w rękach sztabu i samego zespołu, który jest w kryzysie. Po zespole z początku sezonu, który zwyciężał pewnie każdy kolejny mecz i imponował stylem gry, nie ma śladu. Nie wykorzystujemy stuprocentowych okazji rzutowych, a na to nie ma wytłumaczeń. Oczekuję, że wszyscy spojrzymy w tym samym kierunku. Oczekuję natychmiastowego wyjścia z tego kryzysu i jestem pewien, że nam się to uda. Tu nie ma już czasu na okrągłe słowa. Czas spojrzeć w lustro i zadać sobie pytanie, czy zrobiłem/zrobiłam wszystko, aby pomóc w przywróceniu naszemu klubowi należnego miejsca i zacisnąć zęby – dodaje prezes ekipy z Lublina.
Słowa sternika MKS FunFloor nie oznaczają jednak ultimatum dla trenerki Edyty Majdzińskiej. – Nie pozwolę na powtórkę scenariusza, w którym odpowiedzialność przed kibicami na tym etapie sezonu miałby ponieść wyłącznie pierwszy trener, czy ktoś z kierownictwa klubu. Wiedzieliśmy, jakiego zadania się podejmujemy, gdzie klub jeszcze niedawno był i będziemy budować MKS na stabilnych podstawach. Bez nerwowych działań „pod publikę”. Przed nami jeszcze dużo grania w tym sezonie i pomimo tego, że nasza kadra liczy aż 21 zawodniczek, robimy wszystko, aby jeszcze w tym sezonie wzmocnić zespół i wycisnąć z obecnej kampanii maks. Zależy nam, żeby było to rzeczywiste wzmocnienie, ale na obecnym etapie sezonu jest to trudne zadanie. Szczególnie gdy weźmie się pod uwagę specyfikę naszej dyscypliny – wyjaśniaTomasz Lewtak.
W tej sytuacji sobotnia rywalizacja z HSG Bensheim/Auerbach ma drugorzędne znaczenie. Dla kibiców powinien to być jednak bardzo ciekawy mecz, bo Niemki to znakomity zespół. Spotkanie rozpocznie się o godz. 16 w hali Globus.