W Parczewie podczas pandemii personel szpitala strzygł się i czesał w podziemiach. I mimo że zakłady fryzjerskie miały wówczas być zamknięte, to przestępstwa się nie dopatrzono. Bo strzyżenie było „higieniczne”.
Taki nietypowy punkt fryzjerski działał w szpitalnych podziemiach 9 i 10 kwietnia. Walka z epidemią Covid-19 dopiero się rozpoczynała. Rząd wprowadził właśnie przepisy, zgodnie z którymi punkty fryzjerskie miały być zamknięte. Zakład fryzjerski działający w szpitalu przyłapał wtedy „na gorąco” Andrzej Dejneka, dziennikarz lokalnej „Wspólnoty Parczewskiej”. – W szpitalnej świetlicy było kilka kobiet. Dwie z nich siedziały na krzesłach, a fryzjerki obcinały im włosy – opowiada nam Dejneka.
Pozostałe panie czekały w kolejce. – Żadna z tych osób nie miała założonej maseczki ani rękawiczek ochronnych. W pewnej chwili jedna z pań oczekujących na usługę fryzjerską podeszła do mnie i zaczęła wypychać za drzwi. Przyszedł też jakiś mężczyzna i powiedział, że wszystko, co się tu dzieje, jest uzgodnione dyrektorem i sanepidem – relacjonuje dziennikarz „Wspólnoty”.
Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Parczewie, która sprawdzała, czy doszło do przekroczenia uprawnień przez powiatowego inspektora sanitarnego w Parczewie oraz przez dyrektora parczewskiego szpitala. Śledczy badali, czy wyrazili oni zgodę, a następnie zorganizowali podczas epidemii usługi fryzjerskie na terenie szpitala wbrew obowiązującym zakazom.
– Postępowanie zostało umorzone. Ale decyzja nie jest prawomocna. Obecnie, akta tej sprawy są badane przez Prokuraturę Okręgową, ośrodek zamiejscowy w Białej Podlaskiej – informuje prokurator Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Z decyzji cieszy się dyrektor szpitala Janusz Hordejuk. – Celem strzyżenia pracowników były względy higieniczne i BHP, a nie względy kosmetyczne. Zachowane zostały wówczas wszelkie procedury bezpieczeństwa ze strony szpitala – zapewnia dyrektor. – Działałem w dobrej wierze, mając w szczególności na uwadze swoje obowiązki wynikające z kodeksu pracy w zakresie bezpieczeństwa higieny pracy pracowników, co w podmiocie leczniczym, w szczególności w aktualnej sytuacji epidemiologicznej, jest bardzo ważne – tłumaczy Hordejuk.
Z kolei Ewa Kuśmierz, powiatowy inspektor sanitarny w Parczewie, odsyła nas z pytaniami do rzecznika lubelskiego sanepidu. Ale w kwietniu w rozmowie z dziennikarzem „Wspólnoty” potwierdziła, że strzyżenie w szpitalu było uzgodnione z dyrekcją szpitala w ramach BHP i było legalne. Jednak interweniowała wtedy policja, która wylegitymowała osoby przebywające w szpitalnej świetlicy.