Hodowcy świń z okolic Parczewa zablokowali samochód lekarzy weterynarii, którzy zamierzali przeprowadzić ubój zwierząt zagrożonych afrykańskim pomorem świń. – Chcemy pokazać, że polski rolnik to jest siła – nie ukrywa przewodniczący rolniczego stowarzyszenia, który przyjechał wesprzeć okolicznych mieszkańców
Do blokady doszło w miejscowości Dawidy, w pow. parczewskim. Kilkudziesięciu rolników ustawiło się na drodze, blokując samochód, którym przyjechali lekarze weterynarii. Protestujących wspierali członkowie Stowarzyszenia Polskich Producentów Ziemniaków i Warzyw. To główny organizator piątkowych protestów w Warszawie, na które zjechały z całej Polski tysiące rolników.
– Nie pozwolimy na to, żeby nasze zagrody opustoszały, bo one opustoszeją nie na chwilę, ale na zawsze – mówi Michał Kołodziejczak, przewodniczący stowarzyszenia. – Musimy pokazać, że polski rolnik to jest siła. Będziemy się wspomagać, jedna branża drugą branżę. Będziemy też pilnować gospodarstw, gdzie są zdrowe świnie przeznaczone na ubój.
Dawidy i okoliczne miejscowości to obecnie strefa zagrożona ASF. Rolnicy z tego rejonu nie mogą swobodnie sprzedawać ani świń ani pochodzących od nich produktów. Obowiązuje ich również szereg innych ograniczeń. Sytuację kontrolują służby weterynaryjne. W samych Dawidach wykryto niedawno 6 ognisk ASF. To oznacza przymusowy ubój w okolicy.
– Nie ma powodu by czekać, aż choroba pojawi się w pozostałych gospodarstwach – tłumaczy Wojewódzki Inspektorat Weterynarii w Lublinie.
W samych Dawidach jest jeszcze 14 gospodarstw, w których hoduje się ok. 2700 świń. – Te gospodarstwa są praktycznie ściana w ścianę, zagrożenie jest więc bardzo duże – mówi Paweł Piotrowski, Lubelski Wojewódzki Lekarz Weterynarii. – Do podobnych protestów doszło już przed rokiem. Ich przeciąganie nie ma jednak sensu. Oznacza bowiem, że rejon dłużej będzie miał status strefy zapowietrzonej. Nie wiem czy tego chcą hodowcy, którzy dostaną przecież odszkodowania.
Protestujący nie chcą się godzić na zabijanie zdrowych świń. Zarzucają też lekarzom weterynarii, że nie zachowują wszystkich zasad ostrożności podczas kontroli gospodarstw.
– Dlaczego zabijacie zdrowie świnie? My na to nie możemy pozwolić. Dlaczego jedni weterynarze przestrzegają zasad bioasekuracji, a inni nie? – grzmiał Michał Kołodziejczak. – Trudna sytuacja jest spowodowana 30 latami paskudnych zaniedbań. Partie co się nazywają chłopskimi, zdradziły nasz wspólny chłopski interes.
Mimo wielogodzinnych negocjacji, hodowcy nie ustąpili. Służby weterynaryjne wstrzymały ubój świń na dwa dni. Decyzje w tej sprawie mają zapaść dziś.