To jest ogromny krok i nie było innej technologii, która uzyskiwałaby takie wyniki w tak szybkim tempie. My sami nauczyliśmy się wiele z różnych technologii i od naszych poprzedników. To pokazuje również potencjał, jaki drzemie w tym materiale – Rozmowa z Olgą Malinkiewicz, pomysłodawczynią nowej technologii wytwarzania ogniw perowskitowych, współzałożycielką firmy Saule Technologies.
- Przygotowując się do rozmowy z panią, natrafiłem na tekst, w którym była opisana „młoda polska naukowiec, która może odmienić oblicze światowej energetyki”. To chyba duży ciężar do dźwigania na barkach?
– Tak, ale moje barki są bardzo szerokie. To nie są tylko moje barki: to jest ogromny zespół utalentowanych ludzi. To nie jest wyłącznie zespół technologiczny, ale również zespół biznesowy, cała administracja. Oczywiście, żeby wdrażać ciekawe projekty technologiczne, potrzebny jest cały aparat, który to umożliwi. Aby osoby, które czekają na ten produkt, dostały go i mogły z niego korzystać.
- Pierwszą firmą, która skorzystała z pani wynalazku – ogniw perowskitowych – jest Aliplast z Lublina.
– Oglądaliśmy nasze panele zespolone z fasadą, która już istnieje. To są takie specjalne żaluzje, które chronią budynek przed zbytnim nasłonecznieniem, a w zimie trochę go ocieplają. To jest rozwiązanie, które już istnieje, a my położyliśmy na te żaluzje nasze panele, które są elastyczne, więc można było dopasować ich kształt. Dzięki temu fasada nie zmieniła swojego wyglądu, a zyskała dodatkową funkcję: generowania energii.
Naszą technologię można stosować na już istniejących obiektach. Nie potrzebujemy dodatkowej ziemi, nie musimy niczego budować. Wykorzystujemy stare rzeczy i nadajemy im nowe życie. To jest ogromny potencjał, bo jak mówimy o zanieczyszczeniach, ekologii, to w miastach nie ma miejsca na panele krzemowe. Są wysokie budynki, gdzie na dachach nie ma miejsca. Ale te budynki możemy teraz przekształcać, właśnie za pomocą tej technologii, w generatory prądu.
- Czy zasada działania tych ogniw jest podobna do ich krzemowych odpowiedników?
– Jest taka sama. Mamy materiał, który pobiera energię słoneczną, ale nie tylko, bo nasze panele działają również ze światłem sztucznym. Potem przetwarza to na energię elektryczną. To jest efekt fotowoltaiczny i jest taki sam jak w panelach krzemowych. My stosujemy jednak inny materiał, który jest – jeżeli chodzi o sposób wytwarzana – bardziej elastyczny i pozwala na więcej zastosowań. Możemy z tego zrobić tusz i wydrukować taki panel.
- W 2009 roku japoński chemik Tsutamu Miyasaka zademonstrował ogniwa oparte na perowskitach, które miały wydajność na poziomie 4 proc. Cztery lata później to było już 12 proc., w 2019 roku niemal 25 proc., a obecnie ponad 25 proc. Czy w ciągu tych 12 lat wykonano duży skok technologiczny?
– To jest ogromny krok i nie było innej technologii, która uzyskiwałaby takie wyniki w tak szybkim tempie. My sami nauczyliśmy się wiele z różnych technologii i od naszych poprzedników. To pokazuje również potencjał, jaki drzemie w tym materiale. Co więcej, myślę, że następny rekord, który padnie, to będzie już po raz pierwszy sprawność wyższa niż sprawność krzemu (ok. 29 proc. – dop. aut.). To są wyniki poprzedzające to, co nastąpi później w fazie komercjalizacji.
To są na razie pierwsze wyniki, testowanie materiału. Mamy ewidentne dowody na to, że ten materiał osiąga wydajność taką jak krzem. Zaraz będzie jeszcze więcej niż krzem, a my – mając fabrykę, technologię, skalowanie, tańsze zamienniki materiałów – gonimy tę sprawność. Już w tej chwili nasze ogniwa działają bardzo dobrze. Ta elewacja, wyposażona w nasze panele, którą pokazujemy w Lublinie, nie ustąpiłaby w niczym elewacji krzemowej. Trzeba też brać pod uwagę fakt, że jest to elewacja zainstalowana na ścianie północno-wschodniej, gdzie zwykle nie instaluje się fotowoltaiki. Jest częściowo zacieniona, a jednak możemy wygenerować znaczne zasoby energii.
- Jeśli chodzi o przeznaczenie tej technologii, to są właśnie takie żaluzje, ale prezentowaliście też w przeszłości panele, które ładowały telefony komórkowe. Czy takie jest docelowe zastosowanie tych ogniw?
– To są tylko przykłady zastosowań, bo liczba miejsc, w których możemy je zastosować, jest nieskończona. Zaczynając od dużych instalacji, jak budynki czy ogniwa działające w przestrzeni kosmicznej. To są akurat bardzo spektakularne przykłady. Mamy też ogromne pole do popisu w małych urządzeniach elektronicznych. Również w zasilaniu detektorów, które są w miejscach trudno dostępnych. Do tej pory nie było technologii, która byłaby w stanie poradzić sobie z zasilaniem niektórych podsystemów w niskich warunkach oświetlenia.
Nasza technologia nie ma sobie równych, jeżeli chodzi o działanie w nieidealnych warunkach. Porównują nas zawsze do krzemu i mówimy tutaj o wydajnościach, które uzyskujemy w pięknej, słonecznej pogodzie. Taka pogoda jest tylko małym wycinkiem życia i rzadko się zdarza, że jest zawsze słonecznie. W takim przypadku nasze panele nie mają konkurencji.
- Jak duże są koszty wytworzenia energii elektrycznej za pomocą paneli perowskitowych?
– To jest pierwszy raz w historii, kiedy ta technologia ma tak naprawdę szansę przebić każdą inną w tym względzie. Włącznie z technologiami tradycyjnymi, typu węgiel, wiatr i krzem. Oczywiście, do tego potrzeba ją jeszcze bardziej rozwinąć, postawić jeszcze więcej fabryk. To jest przeliczone na wiele sposobów, że może to być najtańsze rozwiązanie.
- Jaki jest koszt takiej instalacji jak ta w Lublinie?
– W tej chwili nie chciałabym o tym mówić, bo nie jest to jeszcze produkt komercyjny. Natomiast jeśli chodzi o same materiały czy sposób produkcji, to są koszty porównywalne z panelami krzemowymi.
- Jaki obieracie teraz kierunek rozwoju?
– Nasza firma będzie współpracowała przede wszystkim z biznesem. Będziemy razem z nimi rozwijać produkty, nadając im różne zastosowanie. Przede wszystkim, będziemy zwiększać skalę i budować nowe fabryki.