Mówił, że jest członkiem międzynarodowej grupy przestępczej, która przemyciła do Polski 88 kg kokainy. Potem okazało się, że wszystko zmyślił. Robert Garbacz za niesłuszne aresztowanie domagał się blisko 15 mln zł. Sąd przyznał mu znacznie mniej.
Sprawa rozpoczęła się ponad 12 lat temu. Pan Robert mieszkał i pracował w Stanach Zjednoczonych.
– Prowadził dobrze prosperującą firmę zajmująca się m.in. transportem materiałów niebezpiecznych dla wojska. Miał 300-metrowy dom w droższej dzielnicy przedmieść Chicago. Miał szczęśliwą rodzinę – mówił w mowie końcowej adwokat Grzegorz Gozdór. Podkreślał, że jego klient odniósł duży sukces, nawet jak na amerykańskie warunki.
Zaczęło się od dolarów
W 2010 r. pan Robert przyjechał w sprawach rodzinnych do Polski. W jednym z kraśnickich lokali wymienił dolary. Dwie studolarówki okazały się fałszywe. Mężczyzna został tymczasowo aresztowany.
– Polski wymiar sprawiedliwości złamał życie jemu i jego rodzinie. Pozbawienie wolności nastąpiło w sposób siłowy w momencie, gdy wychodził z domu od rodziców żeby jechać na lotnisko, bo jego 6-letni syn w USA leżał pod respiratorem – tłumaczył pełnomocnik.
Jego klient spędził w areszcie ponad rok. Po 9 latach został z zarzutów całkowicie oczyszczony.
Mieć dużą sprawę
Z zarzutów, bo niedługo po aresztowaniu usłyszał znacznie poważniejszy – zarzut przewiezienia z Ameryki do Polski 88 kg narkotyków. O tym, że był członkiem międzynarodowej grupy przestępczej opowiedział śledczym sam.
Dziś tłumaczy, że historię zmyślił będąc pod wpływem przesłuchujących go funkcjonariuszy. A jego pełnomocnik wylicza formy nacisku: prowadzenie przesłuchań bez obecności adwokata; podawanie podejrzanemu na przesłuchaniu alkohol; straszenie, że nigdy już nie zobaczy rodziny; pogarszający się stan psychiczny i próby samobójcze; pobicie w celi przez współwięźniów, których „ktoś” poinformował, że mężczyzna jest aresztowany za przestępstwa seksualne.
– Z Roberta Garbacza funkcjonariusze policji i prokuratorzy chcieli uczynić przestępcę bez żadnych dowodów – podkreśla mecenas. – Chcieli mieć dużą sprawę, najlepiej z elementem międzynarodowym i on świetnie się do tego nadawał.
Niewiarygodny
Zwolnienia z aresztu nie przyspieszyła nawet opinia lekarska, w której przeczytać można, że mężczyzna ma osobowość dysocjacyjną – może mówić o rzeczach, które nigdy nie miały miejsca. Ani to, że on sam wkrótce odwołał swoje zeznania.
W konsekwencji przedłużającego się aresztowania pan Robert – jak mówi – stracił firmę oraz dom. Przed Sadem Okręgowym w Lublinie walczył o 12 mln zł odszkodowania i zadośćuczynienie w wysokości 2 mln 750 tys. zł.
Prokurator oraz pełnomocnik reprezentujący Skarb Państwa uznali, że zadośćuczynienie za niesłuszny areszt się należy, ale tylko za okres, gdy Garbacz zaczął mówić o przemycie narkotyków. Dalsze tymczasowe aresztowanie związane było już tylko z tą sprawą. Zakwestionowali też zasadność odszkodowania, bo z wcześniejszych zeznań mężczyzny wynikało, że ciężarówki, które miały należeć do jego firmy transportowej w rzeczywistości użytkował inny przedsiębiorca.
– Wnioskodawca nie jest wiarygodny – uznał prokurator opierając się na badaniach lekarskich.
Niesłuszny areszt
Sąd Okręgowy w Lublinie za niesłuszny areszt zasądził w poniedziałek odszkodowanie w wysokości 210 365 zł oraz 185 tys. zł zadośćuczynienia. Skąd takie kwoty?
– Sprawa nie należy do najprostszych – przyznał sędzia Łukasz Obłoza. – Roszczenia zasługują na uwzględnienie co do zasady, a nie co do ich wysokości.
Sąd uznał, że odszkodowanie należy się tylko za dochody, jakie mężczyzna utracił w trakcie tymczasowego aresztowania, świadczone jako kierowca ciężarówki, a nie jako właściciel firmy. Uznano, że było to 100 tys. dolarów. Ponieważ swoimi zeznaniami dotyczącymi działania w grupie przestępczej przyczynił się do czasu trwania swojego aresztowania przyznano mu połowę tej kwoty, czyli 210 tys. zł. Podobnie wyliczone zostało zadośćuczynienie – tysiąc złotych za każdy dzień aresztu dało 370 tys. zł. Zasądzona została połowa tej kwoty, czyli 185 tys. zł
Wyrok nie jest prawomocny. Pełnomocnik pana Roberta zapowiada zaskarżenie wyroku. O pisemne uzasadnienie wystąpi też strona przeciwna, co także jej otworzy drogę do odwołania się.