W środę kolejny mecz w Lidze Mistrzów rozegrali koszykarze Pszczółki Startu Lublin. Niestety, starcia z Falco Szombathely nie będą wspominali zbyt miło. Węgrzy wygrali w hali Globus aż 83:59, chociaż po pierwszej połowie zanosiło się na jeszcze większy pogrom.
Podopieczni Davida Dedka rozegrali katastrofalne 20 minut. Do przerwy przegrywali aż 18:46.
Gospodarze mieli olbrzymie kłopoty ze skutecznością. W tym czasie mieli na koncie zaledwie... sześć celnych rzutów na 33 próby. W tym 5/18 za dwa i 1/15 za trzy. Zanotowali też ledwie cztery asysty i siedem strat.
Po przerwie goście mogli już posłać na parkiet rezerwowych. Lublinianie też postanowili jeszcze powalczyć i na pewno po zmianie stron spisali się lepiej. Marne to pocieszenie, ale w trzeciej kwarcie okazali się lepsi 17:15, a czwartą wygrali 24:22. Efekt? Pszczółka Start i tak musiała uznać wyższość rywali, którzy wygrali 83:59.
Pszczólka Start Lublin – Falco Szombathely 59:83 (7:17, 11:29, 17:15, 24:22)
Pszczółka Start: Laksa (1x3), Franke 12 (2x3), Borowski 9 (1x3), Szymański 8, Łączyński 6 (1x3), Dziemba 5, Jeszke 4 (1x3), Pelczar 2, Pszczoła.
Falco: Varadi 19 (3x3), Barac 14 (1x3), Bruinsma (2x3), Lake 12, Perl 11 (1x3), Benke 8 (2x3), Searcy 7, Kovacs 0, Doktor 0, Dancsecs 0.