Ruszyła faza play-off, ale dopiero w środę do gry włącza się Pszczółka Start Lublin. Podopieczni Davida Dedka o godz. 17.30 zagrają w Ostrowie Wielkopolski z miejscowym Arged BMSlam Stal Ostrów Wielkopolski
„Czerwono-czarni” to aktualni wicemistrzowie Polski. Poprzednie rozgrywki zostały jednak brutalnie przerwane przez koronawirusa jeszcze w trakcie sezonu zasadniczego. Faza play-off z powodu ogólnokrajowego lockdownu nie doszła do skutku, a medale zostały rozdane według tabeli z momentu przerwania rozgrywek.
Tegoroczna faza play-off jest dla Pszczółki Start wyjątkowa, bo w XXI wieku lubelski klub nie miał jeszcze okazji rywalizować w takich zmaganiach. Ekipa Davida Dedka po wielu latach starań wreszcie dostała się do najlepszej ósemki i to już należy uznać za sukces. Pokonanie pierwszej przeszkody, Arged BMSlam Stal Ostrów Wielkopolski, należałoby już natomiast traktować w kategoriach cudu. – To wszystko, co było w sezonie zasadniczym zostawiamy za sobą i odcinamy grubą kreską. Na to naprawdę nikt już nie patrzy, bo liczy się rywalizacja w fazie play-off. W niej nikt nie będzie się oszczędzał – zapowiada Mateusz Dziemba, kapitan Pszczółki Start.
Zespół z Ostrowa Wielkopolskiego jest faworytem tej rywalizacji. I nie wynika to już nawet z faktu, że w tym sezonie już trzy razy pokonał Pszczółkę. Mniej istotna wydaje się być też przewaga własnego parkietu, którą Stal posiada dzięki wyższej pozycji. – Własna hala zawsze daje przewagę, ale przy meczach bez publiczności wydaje się ona być mniejsza niż wcześniej – twierdził David Dedek. Najpoważniejszym argumentem przemawiającym za Stalą jest klasa sportowa tej ekipy. Odkąd ostrowian przejął Igor Milicić, jego podopieczni z każdym tygodniem grają coraz lepiej. Przekonała się o tym nawet Enea Zastal BC Zielona Góra, która na zakończenie sezonu zasadniczego przegrała 80:90. Siłę Stali poznali także rywale w FIBA Europe Cup. Ekipa Milicicia dotarła do Final Four tych rozgrywek, a po drodze wyeliminowała silnych przeciwników z Holandii czy Belgii.
Ćwierćfinałowej rywalizacji nawet z wysokości ławki rezerwowych nie obejrzy już Yannick Franke. Holender na własną prośbę rozwiązał kontrakt z lubelskim klubem. W barwach Pszczółki zdążył rozegrać 14 spotkań w Energa Basket Lidze. Średnio na parkiecie spędzał blisko 20 min i zdobywał prawie 10 pkt. Najlepsze występy notował jednak na początku swojego pobytu w Lublinie. Z każdym tygodniem jednak obniżał loty, aż wreszcie zupełnie wypadł z meczowej rotacji.
Mecz w Ostrowie Wielkopolskim rozpocznie się o godz. 17.30. Kolejne gry są planowane 2, 6, 8 i 11 kwietnia. Rywalizacja w tej fazie toczy się do trzech zwycięstw. Zwycięzca spotka się z lepszym z pary Legia Warszawa – King Szczecin.