Pracownicy puławskiego oddziału kolejowej spółki przewozowej Koltar zrzeszeni w związku WZZ „Walka” w środę rano oflagowali pociągi towarowe na stacji Azoty i przez dwie godziny próbowali blokować ruch. To był strajk ostrzegawczy, którego powodem jest niezadowolenie załogi z wysokości wynagrodzenia.
Koltar to przedsiębiorstwo, które odpowiada za logistykę oraz kolejowy transport towarów we wszystkich spółkach Grupy Azoty. Firma jest kontrolowana bezpośrednio przez centralę grupy kapitałowej w Tarnowie. W spór zbiorowy ze swoim pracodawcą wszedł jeden ze związków zawodowych działający w jej puławskim oddziale. Chodzi o WZZ „Walka”, którego pracownicy domagają się podwyżek wynagrodzeń od swojego dyrektora, Leszka Susa.
Rozmowy toczą się od lutego, ale dotychczas nie przyniosły efektów. W środę rano związkowcy postanowili podnieść temperaturę sporu, organizując strajk ostrzegawczy. Od godz. 7:30 do 9:30 pociągi towarowe były oflagowane i nie odjeżdżały ze stacji.
Czego domagają się pracownicy?
– Walczymy o podwyżkę wynagrodzenia zasadniczego o co najmniej 250 zł netto miesięcznie. Chcemy mieć to na papierze. Bez takiej gwarancji, nasz związek nie podpisze porozumienia – tłumaczy Piotr Wojciechowski, przewodniczący związku WZZ „Walka” w puławskim oddziale Koltaru. – Nam chodzi o szacunek dla pracownika. Nasz oddział ciężko pracuje. W Puławach jest znacznie więcej transportów kolejowych, niż w Tarnowie, czy Kędzierzynie, więc powinniśmy zarabiać godziwe pieniądze. Bez podwyżek, niedługo dogoni nas najniższa krajowa. Tak nie powinno być.
Pracownicy Koltaru to m.in. maszyniści, dyżurni ruchu, ustawiacze wagonów, manewrowi itp. W puławskim oddziale zatrudnionych jest prawie 130 osób. Bez ich pracy, transport towarów m.in. do ZA w Puławach nie byłby możliwy. Czy powinniśmy przygotować się na kolejne protesty?
– W przypadku nieosiągnięcia założonych celów naszym następnym krokiem będzie referendum strajkowe. Obecnie czekamy na 26 sierpnia, kiedy odbędą się mediacje pomiędzy naszą stroną, a dyrektorem oddziału w Puławach w obecności mediatora wyznaczonego przez ministerstwo – mówi Maciej Szymoniak, członek komisji krajowej WZZ „Walka”.
Związkowcy swoje zarobki lubią porównywać z tymi osiąganymi przez swoich kolegów z Zakładów Azotowych w Puławach. Według strajkujących różnica wynosi ok. 1,2 tys. zł miesięcznie na ich niekorzyść. Sami zarabiają średnio tyle samo, co pracownicy innych oddziałów Koltaru w Polsce. Puławian to jednak nie satysfakcjonuje. „Walka” uważa, że wszyscy zatrudnieni w tarnowskiej spółce powinni zarabiać więcej. Na podwyżkę nie chce zgodzić się jednak zarząd Koltaru.
– Odmowa przyznania podwyżek jest motywowana obecną sytuacją przedsiębiorstwa. Brak podwyżki w roku 2021 został pracownikom oddziału w dużej mierze zrekompensowany jednorazowymi świadczeniami w postaci dodatkowych wypłat okazjonalnych, jak nagroda roczna, nagroda z okazji 60-lecia zakładu, nagroda świąteczna itp. – wymienia Monika Darnobyt, rzecznik Grupy Azoty S.A. Jak zaznacza, potwierdzeniem tego, że zarząd docenia pracowników puławskiego oddziału Koltaru jest także to, że jego działania popiera pięć pozostałych organizacji związkowych.
Według zarządu GA, mimo zapowiedzi ze strony związkowców „Walki”, ryzyko zakłócenia działalności chemicznego koncernu „nie zostało zdiagnozowane”. Kierownictwo spółki krytykuje natomiast sposób przeprowadzenia strajku, o którym władze Azotów zostały powiadomione zaledwie kwadrans przed jej rozpoczęciem. Mimo to, jak zapewnia rzecznik GA, Koltar „w toku prowadzonych mediacji dąży do ugodowego załatwienia sporu w ramach posiadanych środków finansowych i mając jednocześnie na względzie odpowiedzialność za przyszłość spółki”.