Schwytano ponad 700-kilogramowego byka, który przed tygodniem uciekł z zakładów mięsnych Pini Beef. Natrafił na niego policjant, spacerujący z psem w okolicach Końskowoli.
O ucieczce byka policję w poprzednią sobotę poinformowała firma Pini, która w gminie Końskowola posiada zakłady mięsne.
Na nogi postawiono policję, a także strażaków z OSP w Pożogu, bo zwierzę było agresywne i mogło stwarzać zagrożenie dla ludzi. Przed bykiem przestrzegali nawet księża podczas ogłoszeń parafialnych w kościołach.
Mimo poszukiwań ślad po byku zaginął na kilka dni. Zwierzę udało się schwytać w sobotę.
Wydawało się, że jego znalezienie to kwestia godzin, ale okazało się, że mimo zaangażowania wielu ludzi ślad po nim zaginął. Przełom nastąpił dopiero po tygodniu.
- Byka w ostatnią sobotę odnalazł policjant po służbie, który spacerował z psami. Zwierzę znajdowało się na łące w okolicy Końskowoli - mówi kom. Marcin Koper, oficer prasowy KPP w Puławach.
Na miejsce przyjechała ciężarówka z pracownikami Pini. Zguba trafiła do właściciela. Zapytaliśmy, czy w związku z tą historią, władze Pini Beef mają zamiar wprowadzić jakieś dodatkowe zabezpieczenia, by takie sytuacje już się nie powtarzały.
- Nasze zabezpieczenia są na wysokim poziomie i spełniają swoją rolę, ale zdarzają się przypadki zwierząt agresywnych, nadpobudliwych i ten byk właśnie do takich należał - mówi Artur Osiak, dyrektor Pini Beef.