Jest drugie zawiadomienie złożone do Prokuratury Rejonowej w Puławach przez zarząd Zakładów Azotowych "Puławy" w tym miesiącu. Tymczasem spółka finansowo szoruje po dnie i coraz bardziej polega na kredytach bankowych, a związkowcy proszą o pomoc premiera mówiąc o przepaści i katastrofie.
Grupa Azoty "Puławy" poinformowała dzisiaj o kolejnym zawiadomieniu o możliwości popełnienia przestępstw, do których miało dojść po czwartym kwartale 2022 roku. Wtedy to, gdy znane były już rekordowo złe wyniki finansowe chemicznego przedsiębiorstwa, jego ówczesne władze nie widziały nic niewłaściwego w podpisywaniu kolejnych umów reklamowych, sponsoringowych oraz darowizn.
Według nowego kierownictwa puławskiej spółki mogło dojść do przekroczenia uprawnień oraz działania na szkodę spółki. Ta szkoda została oszacowana na ponad 5,2 mln zł. Jak wynika z dzisiejszego komunikatu, umowy zawierano w okresie ograniczania i wstrzymywania tzw. wydatków niekrytycznych, co mogło naruszać także wewnętrzne procedury Azotów. Obecny zarząd podkreśla, że w tamtym okresie spółka wymagała natychmiastowego wstrzymania zbędnych wydatków oraz wdrożenia działań naprawczych.
Jest źle
Więcej o planie naprawczym oraz złej kondycji finansowej (336 mln zł straty netto w pierwszym półroczu) puławskiej grupy kapitałowej zarząd GA "Puławy" mówił podczas dzisiejszej konferencji prasowej.
- Przychodzimy do firmy, która po siedmiu kwartałach ma ujemne wyniki, jest potwornie zadłużona, ma mnóstwo aspektów trwonienia pieniędzy, wycofane morale, zniszczone dobre praktyki i mierzy się z utratą pozycji rynkowej. Jesteśmy w bardzo ciężkiej sytuacji - nie lukrował rzeczywistości Hubert Kamola, prezes Grupy Azoty "Puławy". Na domiar złego kluczowe inwestycje notują wieloletnie opóźnienia w oddaniu do użytku, a europejski rynek "zalewany jest" jak przyznaje zarząd spółki, przez rosyjskie nawozy i azjatycką melaminę.
Żeby przedsiębiorstwo zatrudniające tysiące pracowników i będące gospodarczym sercem zachodniej Lubelszczyzny mogło normalnie funkcjonować w takich warunkach, konieczna była tzw. restrukturyzacja zadłużenia, czyli twarde rozmowy z bankami. Te z kolei swoje kredytowe linie dla Azotów oferują w zamian za działania, które dają nadzieję wyjścia na prostą.
Obniżki wynagrodzeń łagodniejsze od zwolnień
Nowy zarząd stara się w związku z tym redukować wydatki spółki i racjonalizować inwestycje. Jednym z kluczowych elementów naprawczego planu ma być obniżenie kosztów stałych, w tym wynagrodzeń. W tym celu spółka zapowiedziała tymczasowe zawieszenie zakładowego układu zbiorowego pracy. Chodzi o dokument ratyfikowany przez związki zawodowe, który ustala dodatkowe finansowe zobowiązania spółki wobec pracowników. Związki przedstawionej propozycji nie przyjęły. Trwają rozmowy, które mają zakończyć się osiągnięciem porozumienia.
- Wykazujemy determinację do samonaprawy naszej firmy. Uznaliśmy, że zawieszenie niektórych elementów układu zbiorowego jest łagodniejsze, niż zwolnienia grupowe, jakie przeprowadzono na przykład w PKP Cargo - ocenił prezes Kamola.
Daleko od satysfakcji
Równolegle z tymczasowym zaciśnięciem pasa pracownikom, firma stawia na oszczędności w wielu innych obszarach, czego przykładem jest
- zmniejszenie obsad rad nadzorczych i zarzadów spółek należących do puławskich Azotów do minimum,
- ograniczenie remontów (nie licząc obszarów związanych z bezpieczeństwem),
- większy nacisk na elektroniczny obieg dokumentów.
To jednak porozumienie z załogą wskazywane jest jako ten najważniejszy element naprawczej układanki. - Bez oszczędności na wynagrodzeniach to wszystko, co planujemy, może się nie udać - przyznał Wojciech Szmyła, wiceprezes puławskich Zakładów Azotowych. Jak dodał, podejmowane działania sprawią, że wyniki za cały 2024 rok będą lepsze od tych z poprzedniego, ale nadal "dalekie od satysfakcji".
Kaprolaktam z Orlenem?
Nadal nie wiadomo, kiedy ruszy produkcja puławskiej melaminy. Obecny zarząd spółki mówi o szansie na wczesną wiosnę 2025 roku. Los kaprolaktamu natomiast zależy od powodzenia rozmów o współpracy biznesowej z grupą Orlen. Energetyczny gigant mógłby wyciągnąć do "Puław" pomocną dłoń korzystając z doświadczenia tej firmy oraz jej mocy produkcyjnych.
Podczas konferencji zarząd wyraził jednocześnie wątpliwości, co do utrzymania październikowego terminu oddania do użytku wartego 1,2 mld zł nowego bloku energetycznego na węgiel. Jak poinformował wiceprezes Wojciech Kozak, obecnie trwają techniczne regulacje prowadzone przez wykonawcę, firmę Polimex.
Stoimy kilka milimetrów przed przepaścią - Związkowcy piszą do Donalda Tuska.
Obecna sytuacja Zakładów Azotowych "Puławy" jest dramatyczna. Stoimy o kilka milimetrów nad przepaścią - napisali do premiera RP związkowcy z takich organizacji jak ZZPRC, NSZZ Solidarność, Kadra-Azoty, MZZ Jedność i innych. Jako powody tego dramatu pracownicy wymieniają "błędy i dewiacje w zarządzaniu" oraz czynniki zewnętrzne, jak import rosyjskich nawozów oraz tworzyw. Związkowcy krytykują jednocześnie plan oszczędzania na wynagrodzeniach pracowników wieszcząc "nieodwracalną degenerację przedsiębiorstwa" wskazując przy tym na "demoralizujące załogę" "niebotyczne pensje" dla "ludzi z zewnątrz". Związkowcy liczą na interwencję Donalda Tuska, strasząc upadłością chemicznego giganta, która miałaby spowodować katastrofę na rynku rolnym, a nawet głód.