Grupa kapitałowa Zakładów Azotowych w Puławach nadal dokłada do interesu. Największy producent nawozów w Polsce pierwsze półrocze zamknął stratą 336 mln zł. Powód tak złych danych to jak czytamy w komunikacie spółki "wymagająca sytuacja rynkowa" w Europie.
Złe czasy dla branży nawozowo-chemicznej jeszcze się nie skończyły. Puławskie Azoty nadal cierpią sprzedając swoje produkty poniżej kosztów, czyli z ujemną marżą. W efekcie tylko w drugim kwartale puławska grupa kapitałowa zanotowała stratę na poziomie 190 mln zł, a w całym pierwszym półroczu wyniosła ona 336 mln zł. To tak, jakby każdego miesiąca, licząc od stycznia do końca czerwca, firma traciła 56 mln zł - kwotę porównywalną z rocznym budżetem gminy Żyrzyn.
Nie znaczy to jednak, że Zakłady Azotowe oraz należące do nich spółki nie generują przychodów. W pierwszym półroczu ze sprzedaży udało się uzyskać 1,7 miliarda złotych, z czego ponad 1,6 mld zapewnił spółce segment agro, czyli nawozy. Segment tworzyw, za które w przeszłości odpowiadał głównie kaprolaktam, wygenerował okrągłe zero. Nie mogło być inaczej skoro instalacje do jego produkcji od dłuższego czasu nie pracują. A nie pracują, bo na ten produkt w cenie oferowanej przez Azoty, popytu nie ma.
W porównaniu z tragicznym pierwszym półroczem 2023, Azoty osiągnęły pewien postęp. Co prawda przychody ze sprzedaży spadły w tym czasie o ponad jedną czwartą (z 2,4 do 1,7 mld zł), ale za to marża poprawiła się z minus 27 procent do niecałych 12 procent pod kreską, a wynik netto, czyli wspomniana już strata, była ogółem niższa o 193 mln zł.
Zdaniem zarządu Azotów, takie wyniki finansowe to rezultat "wymagającej sytuacji rynkowej w europejskiej branży nawozowo-chemicznej", a także "niekorzystnej sytuacji makroekonomicznej na świecie", a co za tym idzie niezadowalającego popytu na polskie produkty nawozowe. Ten, z uwagi m.in. na import konkurencyjnych nawozów zagranicznych, zmusił Azoty do sprzedaży swoich o 24 proc. taniej, niż rok temu. Zarząd puławskiego przedsiębiorstwa zwraca uwagę również na niską koniunkturę gospodarczą w Europie, co wpływa na niewielkie zapotrzebowanie na polski kaprolaktam. W osiągnięciu rentowności spółce nie pomogły niższe koszty energii elektrycznej, gazu ziemnego i węgla.