Są już wyniki kontroli przeprowadzonej przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.
O nielegalnym wywozie resztek z uboju w Zakładach Mięsnych Końskowola pisaliśmy w ubiegłym tygodniu. Na polu, kilkadziesiąt metrów od hali produkcyjnej firmy, znaleźliśmy wielką kałużę krwi. Mimo że na zewnątrz był mróz, wokół roznosił się okropny zapach.
Dzień wcześniej na polu byli także kontrolerzy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, którzy pobrali próbki z kałuży. Wczoraj z laboratorium przyszły wyniki badań. - Na polu znajdowały się zanieczyszczenia organiczne, czyli rozcieńczona krew - informuje Arkadiusz Iwaniuk, zastępca dyrektora WIOŚ.
Jako że zakład był już wcześniej karany mandatem za podobne wykroczenia, teraz sprawą zajmie się sąd. - W najbliższych dniach skierujemy wniosek do Sądu Grodzkiego - dodaje Iwaniuk.
Prezes Zakładów Mięsnych nie chciał wczoraj komentować wyników kontroli WIOŚ. - Nie dostaliśmy jeszcze protokołu pokontrolnego - ucina Tadeusz Sadurski.
Zamknięcie zakładu będzie grozić firmie, jeśli do końca lipca nie wybuduje własnej podoczyszczalni ścieków. - Na pewno wyrobimy się w tym terminie - zapewnia prezes Sadurski.
O wylewaniu krwi i innych resztek z uboju zwierząt na pola wokół zakładu, kontrolerów poinformował wójt Końskowoli, który ze "śmierdzącym” problemem zmaga się już od wielu lat. W rozmowie z nami sąsiedzi mieszkający w pobliżu zakładu opowiadali, że najgorzej jest w lecie, kiedy wylewana krew zaczyna się rozkładać. Wtedy zapach jest nie do wytrzymania