– Pizzy do tej części miasta nie dowozimy – słyszymy w jednej z pizzerii po telefonicznej próbie złożenia zamówienia z dowozem na ul. Romów w Puławach. Część właścicieli lokali tłumaczy, że boi się o bezpieczeństwo swoich kierowców. W przeszłości byli tam atakowani.
O tym, że mieszkańcy ul. Romów i jej okolic, gdzie mieszkają głównie polscy i romscy lokatorzy mieszkań komunalnych, mają problem z zamawianiem pizzy, dowiedzieliśmy się od jednej z mieszkanek tej części miasta.
– Pani z pizzerii powiedziała mi, że nie przyjmują od nas zamówień, ponieważ mieli przykry incydent. Byłam głodna, proponowałam, że odbiorę tę pizzę osobiście przy innej ulicy, ale mi odmówiono – mówi pani Elżbieta. Nie udało się jej zamówić pizzy ani w Czarnym Piotrusiu, ani w pizzerii Desperado.
Dzwoniąc do Desperado z pytaniem o możliwość zamówienia pizzy na ul. Romów dowiedzieliśmy się, że w tej części miasta firma nie świadczy takich usług. – Nasz kierowca pół roku temu został tam pobity – wyjaśnia właściciel lokalu.
Podobnie jest w Czarnym Piotrusiu, którego pracownicy również boją się zapuszczać na ul. Romów. – Przyznaję, że ulice Romów i Wólka Profecka traktujemy trochę inaczej. Nasi kierowcy, a często są to kobiety, nie wchodzą tam do budynków. Szanuję swoich pracowników, a przede wszystkim ich zdrowie. Dlatego jeśli ktoś stamtąd zamówi u nas pizzę, musi po nią wyjść do samochodu – mówi Piotr Woźny, właściciel pizzerii i dodaje: Urywano nam lusterka w samochodach, wyłamywano wycieraczki, nie mówiąc już o „żartach” polegających na tym, że ktoś zamawia pizzę, po czym okazuje się, że nie ma nikogo do jej odbioru.
Pani Elżbieta mówi nam, że poczuła się dyskryminowana z powodu „niewłaściwego” miejsca zamieszkania.
– Akurat w tym przypadku nie chodziło o ulicę, tylko o to, że ta pani była niegrzeczna dla naszego pracownika. To tak na marginesie. Ja wiem, że zaraz mogą przypiąć nam łatkę ksenofobów, rasistów, ale dla mnie najważniejsze jest bezpieczeństwo pracowników i ochrona mienia firmy – wyjaśnia restaurator.
– Szczerze mówiąc, jestem zaskoczona, że takie zasady obowiązują w niektórych lokalach w naszym mieście – dziwi się Wioletta Próchniak, powiatowy rzecznik konsumentów. – Nigdy dotąd nie prowadziliśmy podobnej sprawy. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy prawa konsumenta zostały naruszone. Wydaje się, że jeśli w regulaminie firmy nie ma zapisu o tym, że dana lokalizacja nie jest obsługiwana, to taka obsługa powinna mieć miejsce – dodaje.
Napaści i akty wandalizmu, o których mówią właściciele lokali, najczęściej nie są zgłaszane na policję. – Miałem już sześć włamań, a policja do dzisiaj nie schwytała sprawców. Nie wierzę w skuteczność mundurowych – nie ukrywa Piotr Woźny.
Jednak nie wszyscy restauratorzy odmawiają dostawy mieszkańcom bloków przy ul. Romów. – Przez pewien czas, po pobiciu pracownika z naszej branży, prosiliśmy klientów z tej ulicy, żeby odbierali pizzę u kierowcy, przy samochodzie. Od dłuższego czasu jest tam już spokojnie i zamówienia realizujemy normalnie – mówi Justyna Garbacz, kierownik pizzerri Da Grasso.
To samo słyszymy w pizzerii „Atmosfera”. – Kierowcy jeżdżą na ul. Romów, wchodzą do bloków. Nigdy nic złego, odpukać, im się nie stało – mówi zaskoczony problemami swoich konkurentów właściciel lokalu, Adrian Pasieczny.
>>>
Jak jest w innych miastach woj. lubelskiego? Czy są osiedla lub ulice, gdzie mogą być problemy z zamówieniem jedzenia? Czekamy na Wasze komentarze.