Minął rok od kiedy Maksym S., zdaniem śledczych próbował dokonać zamachu terrorystycznego przed puławską galerią handlową. Zradykalizowany religijnie obywatel Ukrainy od tamtej pory pozostaje w areszcie. Pobyt za kratkami w poprzednią środę został mu przedłużony o kolejne 3 miesiące.
Gdy Maksym S. 27-latek z Ukrainy przed czterema laty przyjechał do Polski, nie przypominał radykalnego islamisty gotowego zabijać „niewiernych”. Wynajął pokój w dużym mieszkaniu na os. Wróblewskiego w Puławach, gdzie zamieszkał wraz z grupą obcokrajowców ze Wschodu. Wyglądał niepozornie, był szczupły, skromnie ubrany, nieśmiały. Typ introwertyka, któremu trudno było się odnaleźć w obcym państwie. Pracował jako kucharz w jednej z puławskich restauracji.
Warszawskie kontakty
– Sprawiał wrażenie wycofanego, bardzo niepewnego siebie. Ciągle potrzebował pochwał i akceptacji. Na początku na pewno nie wzbudzał strachu. Odwrotnie, sam często był celem docinek ze strony znajomych. Potem zaczął chodzić z nożem, mówić dziwne rzeczy. Ja od początku czułam, że jest z nim coś nie tak. Miał takie dziwne, zgaszone oczy – opowiada nam jedna z puławianek, która przez rok pracowała z „Maksem”, jak nazywali go koledzy.
Zachowanie kucharza zaczęło się zmieniać pod wpływem kontaktów, jakie nawiązał w Warszawie. To tam miał poznać Czeczenów i obywateli Tadżykistanu, którzy wyznawali islam. Pod ich wpływem zmienił wiarę, przyjął nowe imię - Mohammed i zradykalizował swoje poglądy. Zaczął być agresywny, a jego opowieści o tym, co należy robić z „niewiernymi” niepokoiły współlokatorów.
Samochód-pułapka
Jesienią ubiegłego roku, Maksym S. od słów zaczął przechodzić do czynów, czym zwrócił na siebie uwagę Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Jak ustaliły służby, Ukrainiec planował w Puławach zamach terrorystyczny. Celem miała być Galeria Zielona w centrum miasta. Każdego dnia korzystają z niej setki mieszkańców regionu, zwłaszcza w okresie przedświątecznym.
Niedoszły zamachowiec szukał informacji o tym, jak za pomocą powszechnie dostępnych produktów, skonstruować materiały wybuchowe. Bomby własnej konstrukcji miały trafić do samochodu-pułapki. Według śledczych rozważał również atak na przypadkowe osoby za pomocą noży, które gromadził od jakiegoś czasu. Posiadał także broń hukową.
Do ataku ostatecznie nie doszło. Maksym S. na początku grudnia ubiegłego roku został zatrzymany przez służby państwowe, a następnie aresztowany pod zarzutem planowania przestępstwa zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób. Śledztwo prowadził lubelski wydział Prokuratury Krajowej. Mężczyzna odpowie z artykułów mówiących o działaniach terrorystycznych, sprowadzaniu katastrofy i kradzieży.
Ostatni rok Maksym S. spędził za kratkami. W tym czasie był badany m.in. przez biegłych psychiatrów. Jego tymczasowy areszt był kilkukrotnie przedłużany. Według ostatniego, uprawomocnionego 9 grudnia postanowienia sądu, niedoszły zamachowiec posiedzi przynajmniej do 26 lutego. O jego dalszym losie zdecyduje Sąd Okręgowy w Lublinie. Data pierwszej rozprawy nie została wyznaczona.