Podczas ostatniej sesji puławscy radni, po długiej dyskusji, zgodzili się na emisję obligacji komunalnych o wartości 10 mln zł. Rządząca miastem koalicja może odetchnąć z ulgą. Pieniądze z planowanego w budżecie długu to warunek rozstrzygnięcia przetargu m.in. na remont hali MOSiR.
Finansowa kondycja miasta Puławy nie jest obecnie najwyższa, ale nie jest również tak zła, by samorządowcy zaczęli masową rezygnację z planowanych od dłuższego czasu inwestycji. Taki wniosek można wyciągnąć po ostatniej, czwartkowej sesji Rady Miasta Puławy. Radni po miesiącu zastanawiania się ostatecznie przyjęli odrzucony we wrześniu projekt uchwały, który pozwala prezydentowi na emisję obligacji wartych 10 mln zł.
To pieniądze, które zwiększą zadłużenie miasta, ale jednocześnie zasypią wyrwę, która mogłaby powstać, gdyby środki te na czas nie wpłynęły do miejskiej kasy. Chodzi o to, że obligacje były zaplanowane już w grudniu zeszłego roku, więc lokalne władze, pewne ich pozyskania, wydawały dostępne środki tak, jakby emisja była zatwiedzona. Gdy zatem we wrześniu radni projekt odrzucili, cały plan posypał się jak domek z kart, a prezydenci zaczęli rysować czarne scenariusze radykalnego cięcia wydatków, w tym rezygancji z kluczowych inwestycji.
"Kroplówka" lepsza od obligacji?
Jak to wszystko możliwe w koalicji posiadającej większość głosów? Jak już pisaliśmy, kluczowy był ten należący do radnej z własnego komitetu, przewodniczącej Ewy Wójcik. Jej głos "na nie" we wrześniu zdecydował o odrzuceniu projektu uchwały. Wtedy apelowała o dyskusję o kierunkach rozwoju miasta, która miała jej pomóc w podjęciu racjonalnej decyzji. Czy rozmowy się odbyły - nie wiemy, ale w ostatni czwartek radna emisję poparła, pomagając koalicji domknąć tegoroczny budżet. Sama radna zapewniła, że nikt nie wywierał na nią nacisków.
Za obligacjami była również cała Koalicja Obywatelska wsparta głosami radnego Polski 2050 oraz radnej z komitetu prezydenta. Przeciw ich emisji opowiedział się natomiast cały klub Prawa i Sprawiedliwości - nie licząc jednej nieobecnej radnej. Najczęściej wymienianymi powodami braku poparcia dla uchwały ze strony PiS był sprzeciw wobec nadmiernego zadłużenia (w tym roku to jest ok. 162 mln zł) oraz niższe w ich ocenie potrzeby pożyczkowe miasta wynikające z zapowiedzianej tzw. rządowej kroplówki. Chodzi o dodatkowe 7 mln zł z PIT-u. Radny Mariusz Wicik (PiS) wyznał nawet, że byłby gotów zagłosować za obligacjami, jeśli uchwała o ich emisji zostałaby zredukowana w związku z wymienionym, spodziewanym przez Ratusz wpływem.
"Jesteście hipokrytami"
Tymczasem radni KO zarzucili koleżankom i kolegom z PiS zmianę zadania od zeszłego roku, wypominając im niejako poparcie budżetu, w którym emisja była uwzględniona. - Jesteście hipokrytami. Wtedy byliście za a teraz jesteście przeciw - ocenił taką postawę radny Marcin Sadura (KO). Z kolei radny Mariusz Cytryński (KO) przypomniał o tym, że rada wpisała obligacje do wieloletniej prognozy, więc teraz powinna być konsekwentna. - Bądźmy wiarygodni - przekonywał.
Radni PiS z taką oceną się nie zgodzili. - My po prostu wzięliśmy wtedy odpowiedzialność za miasto, by nie wywracać Puław do góry nogami. Dzisiaj sytuacja jest inna. W związku z rządową pomocą, te obligacje są niepotrzebne - argumentowała radna Bożena Krygier (PiS), a radny Grzegorz Bińczak (PiS) uznał, że Paweł Maj miał cały rok na pozyskanie takich środków zewnętrznych, by po obligacje nie sięgać.
Hala bez dramatu
Uchwała została ostatecznie przyjęta, co powinno umożliwić m.in. planowaną rozbudowę i kompleksowy remont starej, zabytkowej od niedawna, hali sportowej z basenem MOSiR przy al. Partyzantów. Ogłoszony w sierpniu przetarg czeka na rozstrzygnięcie. Najbliżej podpisania umowy jest konsorcjum puławskiego Termochemu i katowickiego Transcomu (57,3 mln zł). Prezydent Paweł Maj przyznał, że Ratusz liczy 4 mln zł wsparcia z resortu sportu, co biorąc pod uwagę przyznane już blisko 30 mln zł z "Polskiego Ładu" oraz ok. 11 mln zł spodziewanych z odzyskania VAT-u, sprawi że "to nie jest inwestycja, która obciąży nasz budżet w sposób dramatyczny".