Dokumenty, zdjęcia, książki oraz inne pamiątki po Marii i Jerzym Kuncewiczach, pisarzy związanych z Kazimierzem Dolnym, dotarły ze Stanów Zjednoczonych do Muzeum Nadwiślańskiego. Zbiory należały do zmarłego wnuka Kuncewiczów. W ich transporcie do Polski pomogło wojsko.
W poniedziałek, 19 grudnia, pracownicy Muzeum Nadwiślańskiego otrzymali sygnał, na który czekali ponad cztery lata. Informację o tym, że mówiąc potocznie "orzeł wylądował" - na jednym z wojskowych lotnisk usiadł samolot transportowy polskich Sił Powietrznych z nietypowym ładunkiem. Z Front Royal w stanie Wirginia (USA) maszyna przywiozła do Polski 30 różnej wielkości pudeł o łącznej wadze blisko 500 kilogramów. To wszystko pamiątki po Kuncewiczach, znanych literatach związanych z Kazimierzem Dolnym.
Rzeczy należały wnuka Marii i Jerzego - zmarłego bezdzietnie w 2018 roku Aleksandra. Potomek Kuncewiczów w swojej posiadłości w Wirginii posiadał liczne zbiory zarówno po swoich dziadkach, jak i ojcu Witoldzie, który walczył w II wojnie światowej pływając na polskich okrętach wojennych, m.in. ORP "Orzeł". O prawo do rodzinnych ruchomości przed amerykańskim sądem zabiegała polska strona - Muzeum Nadwiślańskie. Proces zakończył się powodzeniem w 2021 roku. Zgodnie z postanowieniem wymiaru sprawiedliwości w Wirginii, spadek po Aleksandrze przypadł kazimierskiej placówce.
Cała procedura trwała latami. W pomoc muzealnikom włączyło się wiele osób na czele z Robertem Joskowiakiem - konsulem honorowym RP w Wirginii, Moniką Kuhnke z polskiego MSZ-u, Danutą Sękalską z Fundacji Kuncewiczów oraz pracownikami polskiej ambasady w USA. Jedną z ostatnich cegiełek dołożyło wojsko, które przed świętami zgodziło się przywieźć muzealia zza ocenu.
- To niezwykły prezent, na który długo czekaliśmy. Większości tych paczek nie zdążyliśmy jeszcze otworzyć. Na razie przejrzeliśmy zawartość pięciu z trzydziestu paczek. Znaleźliśmy w nich m.in. odznaczenia wojskowe po Witoldzie, oryginalne fotografie Domu Kuncewiczów z 1928 roku, obrazy, grafiki, rzeźby, a nawet frak do jazdy konnej i kotyliony - wymienia Monika Januszek-Surdacka, kierownik "Domu Kuncewiczów" - oddziału MN w Kazimierzu Dolnym. - Dla nas jest to skarbnica wiedzy o tej rodzinie. Ciągle odkrywamy coś nowego i zaskakującego. Tych rzeczy jest bardzo dużo. Sama inwentaryzacja potrwa jeszcze co najmniej kilka miesięcy - dodaje nasza rozmówczyni.
Nie wiemy jeszcze kiedy w Domu Kuncewiczów zorganizowana zostanie nowa wystawa, która pokaże amerykańskie zdobycze kazimierskiej placówki. Jeśli MN zdobędzie fundusze na konserwację dzieł, oprawienie obrazów itp. być może będzie to możliwe jeszcze w tym roku. Zainteresowani tym, co przyleciało z USA wcześniej będą mogli obejrzeć część z nich na stronie internetowej muzeum. Zdjęcia eksponatów mają pojawić się także na muzealnym blogu - usiascnarynkuwkazimierzu.pl.
Maria i Jerzy Kuncewiczowie, dziadkowie Aleksandra, to znani literaci, którzy przed II wojną światową w Kazimierzu Dolnym mieli swoją letnią rezydencję - Dom pod Wiewiórką. We wrześniu 1939 roku oboje udali się na emigrację, najpierw do krajów Europy Zachodniej, a następnie do Stanów Zjednoczonych. Po śmierci Jerzego, jego żona wróciła na stałe do Kazimierza, gdzie zmarła. Ich dzieci i wnuki zostały za oceanem. Domem po Kuncewiczach początkowo zarządzała ich rodzinna fundacja. W 2004 roku, zabytkową nieruchomość przy Małachowskiego kupiło województwo lubelskie przekazując ją Muzeum Nadwiślańskiemu, które otworzyło w nim swój oddział.