Inwestor chce wybudować przy ul. Lubelskiej zakład produkcji odnawialnej energii elektrycznej. Mieszkańcy protestują, boją się hałasu i zanieszczyszczeń.
Produkcja "zielonej” energii miałaby się odbywać poprzez spalanie granulatu z tworzyw sztucznych. - Chodzi o przetwarzanie butelek typu PET - precyzuje Stanisław Wójcicki, wójt gminy Kurów. Wytwarzana z nich parafina w płynie napędzałaby generatory, które z kolei mają wytwarzać prąd. Ten byłby sprzedawany zakładowi energetycznemu.
- Robiliśmy w tej sprawie spotkania z mieszkańcami i nie za bardzo im się to podoba. Obawiają się hałasu z tych generatorów i tego co będzie się unosiło w powietrzu po spaleniu granulatu - dodaje wójt Kurowa.
Inwestor nie może ruszyć z budową dopóki nie uzyska pozytywnej opinii na temat oddziaływania inwestycji na środowisko. Stosowny dokument był już kilka razy odrzucany, zarówno przez urząd gminy jak i Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska (RDOŚ). - Raport był zbyt ogólny, lakoniczny, zawierał za mało szczegółów. Dlatego zażądaliśmy jego uzupełnienia - tłumaczy wójt Wójcicki.
Na razie na działce, gdzie planowana jest budowa zakładu powstaje hala magazynowa. Takie rozwiązanie dopuszcza miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Na planowaną przez spółkę Koliber spalarnię butelek potrzeba jego zmiany.
Przed ostateczną decyzją gmina zamierza przeprowadzić konsultacje z mieszkańcami. Wójt wynajął też biegłego z UMCS w Lublinie żeby sporządził dla niego szczegółowy raport, czy działalność zakładu może mieć skutki uboczne dla środowiska.
Wszystko wskazuje jednak na to, że gmina nie pozwoli na budzącą kontrowersje wśród mieszkańców działalność spółki Koliber, choć wójt na razie nie mówi tego wprost. - Muszę być bezstronny, ale swoje zdanie na ten temat mam. Jakie? Gmina powinna być przyjazna dla mieszkańców i środowiska - podkreśla Wójcicki.