Muzeum nie pozwalało mu parkować, więc zagrodził popularne wśród turystów i mieszkańców przejście. Sąsiedzki konflikt uderza głównie w turystów i mieszkańców.
Jesteśmy w konflikcie z właścicielem kawiarni „Rozmaitości” – przyznaje Barbara Krupa z Muzeum Historii Żydów Kazimierskich w Kazimierzu Dolnym.
– Uważamy, że ogrodzenie postawił złośliwie. Dlatego, że nie pozwoliliśmy mu parkować przed głównym wejściem do muzeum. Notorycznie ignorował nasze prośby, by nie stawiał tam samochodu. Nawet dwukrotnie zdemontował słupki parkingowe, które tam postawiliśmy.
Płot w przejściu między Małym i Dużym Rynkiem pojawił się na początku maja. Od tego czasu turyści i mieszkańcy muszą albo chodzić naokoło, albo korzystać z od ulicy Lubelskiej.
– Ale wtedy trzeba iść po schodach, co dla starszych ludzi jest bardzo męczące. Narzekają także turyści i przewodnicy, którzy tą drogą prowadzili swoje grupy – dodaje Krupa. – Skierowaliśmy w tej sprawie pisma do nadzoru budowlanego i konserwatora zabytków. Jeszcze nie dostaliśmy odpowiedzi.
Pismo do tej drugiej instytucji skierował też burmistrz miasteczka.
– Gmina nie może ingerować w to, co się dzieje na prywatnej działce – tłumaczy Andrzej Pisula, burmistrz Kazimierza Dolnego. – Staram się wyjaśnić tę sprawę, bo to nie tylko utrudnienie dla mieszkańców jak i dla turystów, ale też zakłócenie ruchu i wizerunku miasta. Droga z jednego rynku na drugi została znacznie wydłużona i ludzie są z tego bardzo niezadowoleni – podkreśla.
Właściciel kawiarni „Rozmaitości” nie chciał z nami rozmawiać. Rzucił słuchawką.