Prokuratura Rejonowa w Puławach sprawdza, jak doszło do niepokojącej serii zgonów na początku lutego w Woli Czołnowskiej. Pod uwagę brana jest możliwość narażenia podopiecznych domu seniora na bezpośrednie ryzyko utraty życia. Grozi za to do 5 lat więzienia.
Po naszych publikacjach dotyczących śmierci pensjonariuszy prywatnego Domu Seniora „A w sercu maj” w Woli Czołnowskiej, sprawę zaczęły badać instytucje państwowe. Tuż po ukazaniu się artykułu na ten temat dochodzenie podjęła Prokuratura Rejonowa w Puławach.
– Obecnie czekamy na dokumenty, których wydania zażądaliśmy od właściciela domu seniora. Podstawą naszego działania jest podejrzenie narażenia ludzi na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu – wyjaśnia Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Tego typu przestępstwo zagrożone jest karą od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
Śledczy nadal czekają na zawiadomienie dotyczące możliwości popełnienia przestępstwa przez pracowników domu seniora, jakiego złożenie w ubiegły czwartek zapowiedział wojewoda lubelski. Próbowaliśmy ustalić, jakiego rodzaju przewinienia dotyczy, ale informacje udzielane przez Urząd Wojewódzki na ten temat są bardzo ogólnikowe i niepełne.
Jedyne, co zdradziła rzeczniczka wojewody Agnieszka Strzępka, po kontroli w Woli Czołnowskiej pojawiło się podejrzenie złamania przez personel ośrodka jednego z zapisów ustawy o pomocy społecznej. Chodzi o to, że usługi opiekuńcze „powinny zapewnić pielęgnację w chorobie oraz pomoc w korzystaniu ze świadczeń zdrowotnych: – Z prowadzonych postępowań wyjaśniających wynika, że mogło dojść do nieprawidłowości w tym zakresie – przyznaje rzeczniczka wojewody.
Niestety, jak udało nam się ustalić, nadal rośnie liczba zgonów wśród pensjonariuszy DS-u. Wiemy już o 10 przypadkach śmiertelnych. W ostatni piątek w puławskim szpitalu zmarła jedna z pacjentek przywiezionych z ośrodka do SP ZOZ po tym, jak w tym pierwszym wykryto ognisko koronawirusa.
Przypominamy, że testy przeprowadzone niemal trzy tygodnie temu potwierdziły zakażenie Covid-19 wśród 23 osób, w tym większości podopiecznych placówki oraz pracowników. Stało się to mimo przyjęcia przez nich pierwszej dawki szczepionki na koronawirusa. Jeden zastrzyk nie daje bowiem wysokiej ochrony przed zakażeniem, zwłaszcza wśród osób schorowanych i w podeszłym wieku.
Według lubelskich urzędników „nie stwierdzono podstaw” do łączenia zgonów z podaniem zastrzyków. Co ważne, przypadki śmiertelne zaczęły się po ok. dwóch tygodniach od szczepienia, kiedy w ośrodku szalała już (nie wykryta przez dłuższy czas) epidemia Covid-19. Czy jej tragiczne skutki mogły być wynikiem błędów w sprawowaniu całodobowej opieki nad pensjonariuszami – to będą próbowali ustalić puławscy prokuratorzy.