Jest nowe boisko ze sztuczną nawierzchnią, nowy zegar, nowe oświetlenie i nowe chodniki. Wciąż jednak stare myślenie o niepełnosprawnych. - Na trybuny prowadzi podjazd, na którym można się zabić - alarmują osoby poruszające się na wózkach.
Ale nie wszyscy mieszkańcy Puław mogą się cieszyć z nowej inwestycji. Wraz z nowymi trybunami pojawił się podjazd. Zbyt stromy by niepełnosprawni mogli go pokonać o własnych siłach.
- Kiedy zobaczyłem ten podjazd to się wściekłem. Jak można budować coś takiego? Przecież osoba niepełnosprawna nie ma szans, żeby wjechać na trybuny i obejrzeć mecz - oburza się Ryszard Smolak, miejski radny poruszający się na wózku.
Opinię radnego podzielają inni niepełnosprawni. - Uważamy, że to skandal. Ta pochylnia nadaje się tylko do połamania karku. Osoby za to odpowiedzialne powinny ponieść konsekwencje - dodaje Smolak.
Według przepisów budowlanych, każdy nowobudowany obiekt użyteczności publicznej musi posiadać podjazd dla niepełnosprawnych o odpowiednio niskim nachyleniu. Ten przy puławskim boisku tych norm nie spełnia. Ale dyrekcja Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Puławach nie ma sobie nic do zarzucenia.
- Ten podjazd w ogóle nie jest przeznaczony dla osób niepełnosprawnych. Nie zbudowaliśmy takiego, bo jego budowa byłaby droższa niż cały chodnik - mówi Jerzy Witaszek, dyrektor MOSiR. -- Planowany jest kompleksowy remont całego stadionu, więc nowy podjazd byłby tylko tymczasowy.
Jak do tego czasu niepełnosprawni mają dostać się na trybuny? -- Kazałem uporządkować teren w taki sposób, żeby do trybun można było dojechać z drugiej strony przez koronę stadionu - tłumaczy dyr. Witaszek.