Dziecko przychodzi do szkoły brudne i niedożywione. Rodzice zupełnie się nim nie interesują.
Według danych Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, z roku na rok rośnie liczba dzieci, których rodzice stracili częściowo lub całkowicie prawo do opieki nad nimi. W tym roku aż 68 dzieci zetknęło się z przemocą lub innymi dysfunkcjami w rodzinie. - Odebranie dziecka jest ostatecznością, ale do takich sytuacji dochodzi, niestety, coraz częściej - przyznaje Krystyna Miechowicz, dyrektor PCPR w Puławach.
Historia kilkuletniej Agaty* jest jedną z wielu. Dwa tygodnie temu dziecko zostało zabrane do placówki wychowawczej z jednego z puławskich mieszkań. - Żona była sama w domu i nic nie mogła zrobić. Urzędnicy po prostu przyszli i zabrali naszą córkę - opowiada ojciec dziecka, który twierdzi, że jego rodzina została w ten sposób skrzywdzona.
Okazuje się, że działanie urzędników mogło być uzasadnione. Rodzicom już dwa lata temu zostały ograniczone prawa rodzicielskie. Z powodu stwierdzonej choroby psychicznej matki oraz nadużywania alkoholu przez ojca. W tym czasie nadzór nad rodziną sprawował kurator sądowy. Ale sytuacja w domu nie poprawiła się. - Dlatego sąd wydał zarządzenie o umieszczeniu dziecka w placówce wychowawczej do czasu zakończenia postępowania - tłumaczy Danuta Wolska, przewodnicząca wydziału rodzinnego i nieletnich puławskiego sądu.
Nie wiadomo, czy w tym konkretnym przypadku sąd odbierze rodzicom dziecko na stałe. Teraz muszą spróbować udowodnić, że jednak potrafią się nim dobrze zająć. Kłopot w tym, że coraz więcej dzieci jest odbieranych z domu właśnie z winy rodziców. Prawdziwych sierot, które nie mają na świecie nikogo bliskiego, jest naprawdę niewiele.
Według urzędników z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, najczęstszymi przyczynami dramatycznej decyzji o umieszczeniu w placówce lub rodzinie zastępczej są w dalszym ciągu uzależnienia. Rodzice najczęściej nadużywają alkoholu. - W Puławach mieliśmy nawet takie przypadki, jak pijana matka, która rodziła dziecko - opowiada Krystyna Miechowicz.
Z alkoholu rodzą się też takie zachowania jak przemoc. Wśród innych przyczyn urzędnicy wymieniają także nieumiejętność radzenia sobie w opiece na dzieckiem, wyjazd do pracy za granicę czy długotrwałe choroby rodziców. Dzieci są także wprost nieakceptowane, np. przez kolejnego partnera życiowego matki.
W sytuacjach, kiedy jedynym ratunkiem dla dziecka jest odłączenie od rodziny, znacznie lepiej, jeżeli zamiast do domu dziecka, trafi ono do rodziny zastępczej. W Puławach odbywają się szkolenia dla osób, które chcą zostać rodzinami zastępczymi. - Tutaj dziecko dostaje konkretne wzorce życiowe, tylko w rodzinie może się dobrze wychowywać - przekonuje Krystyna Miechowicz. - Co z tego, skoro nasz bank rodzin zastępczych już dawno się wyczerpał. W tej chwili usilnie szukamy kandydatów na nowych.
* Imię dla dobra dziecka zmienione