Sterta starych, drewnianych podkładów kolejowych nasączonych olejem kreozotowym podczas upalnych dni paruje wydzielając silną, nieprzyjemną woń. Opary wdycha rodzina z Sadurek (pow. puławski) mieszkająca tuż obok przebudowywanej linii kolejowej nr 7.
Najbliżej torowiska mieszka Ryszard Tarasiewicz z żoną, oboje astmatycy, on były kolejarz. Nie skarżą się na przebudowę torów, ale trwające w nieskończoność oczekiwanie na zabranie sprzed ich płotu sterty starych, drewnianych podkładów kolejowych. I nie chodzi o to, że jest ich tak dużo, że od dwóch lat zasłaniają im widok z okna, ale przede wszystkim o to, że wydzielają silną, nieprzyjemną woń.
– Nie idzie oddychać. Kilka lat temu pościągali je z torów i tak leżą. Prosiliśmy, żeby je zabrali, ale nie robią tego. To podkłady nasycone olejem. Jak jest ciepło, to wszystko paruje. Nie da się wytrzymać przed domem. Moja żona zamyka okna, ale na niewiele się to zdaje. Nikt nam nie chce pomóc – mówi pan Ryszard.
Były kolejarz przyznaje, że do samych robót nie ma zastrzeżeń. – Kurzą strasznie, hałasują, ale rozumiem, że te prace muszą wykonać. Mnie chodzi głównie o to, żeby zabrali te stare podkłady. One leżą 3 metry od mojego ogrodzenia.
O to, kiedy podkłady zostaną zabrane z Sadurek próbowaliśmy zapytać wykonawcę przebudowy na odcinku Nałęczów-Lublin, firmę Track-Tec. - Ten olej, którym są nasączone podkłady nie jest groźny dla zdrowia. Przez tyle lat, toksyczne substancje na pewno zdążyły już wyparować - zapewnił nas jeden z pracowników T-T, który odesłał nas do kierownika robót. Ten jednak nie odbierał telefonu.
Tłumaczenia o nieszkodliwości składowiska niekoniecznie muszą być prawdziwe. W świetle prawa, drewniane podkłady kolejowe mają status niebezpiecznych. Wynika to stąd, że są nasączone toksycznym, rakotwórczym kreozotem. Tego rodzaju sterta nie powinna być zatem składowana w pobliżu domów mieszkalnych.
– Tyle lat pracowałem na kolei, a teraz kolej tak mi się odpłaca - mówi rozgoryczony Ryszard Tarasiewicz, który zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństwa, jakie powoduje długotrwałe przebywanie w pobliżu tego rodzaju odpadów.
O sprawie poinformowaliśmy PKP-PLK. Karol Jakubowski, rzecznik spółki, zapewnił nas, że skontaktował się z wykonawcą i polecił mu jak najszybsze uprzątnięcie uciążliwej sterty starych podkładów. Informację o możliwym zagrożeniu dla zdrowia mieszkańców Sadurek otrzymał także Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Lublinie.
– Podejmiemy działania w tym kierunku, żeby zostało to zabrane. Jeśli tak się nie stanie, przeprowadzimy kontrolę – zapowiada Grzegorz Uliński, kierownik wydziału inspekcji WIOŚ. Jak przyznaje, temat podkładów jest mu znany, a ich składowanie w Sadurkach wynika stąd, że część z nich nadaje się jeszcze do ponownego użycia.