Na ataki słowne, wyzwiska i poniżanie ze strony miejscowych Romów skarży się rodzina Henryka Szczepańskiego. W środę dla mieszkańców Włostowic odbyło się spotkanie w sprawie konfliktu. Przyszło na nie niewiele osób.
Na spotkaniu w Szkole Podstawowej nr 4 stawili się radni, przedstawiciele policji i garstka zainteresowanych puławian. Zdaniem Henryka Szczepańskiego, mieszkańca bloku komunalnego przy ul. Norblina, problem dotyczy nie tylko jego najbliższego otoczenia, ale całego miasta. Jego zdaniem Puławy mają poważny problem z mniejszością romską, której wszyscy, łącznie z urzędnikami i policją się boją.
Policjanci podczas spotkania zapewniali, że ulica Romów i Norblina znajduje się pod ich stałym nadzorem. – One leżą w naszym szczególnym zainteresowaniu. Wysyłamy tam swoje patrole, kontrolujemy i nadal będziemy to robić – wyjaśniał st. asp. Paweł Matraszek z Komendy Powiatowej Policji w Puławach.
Funkcjonariusze dodają, że Romowie traktowani są przez nich tak samo, jak pozostali obywatele naszego kraju. W przypadku spotkania się z wyzwiskami z ich strony polecili zgromadzonym wytaczać przeciwko nim sprawy cywilne.
Jednak według Szczepańskiego policja nie reaguje na wezwania lub robi to nieskutecznie. Mężczyzna twierdzi, że policjanci ograniczają swoje działania do zrobienia „kółeczka” radiowozem przy blokach komunalnych, nie wychodząc nawet z samochodu.
– Ja rozumiem, że policjanci muszą dbać o swoje bezpieczeństwo, ale kto będzie dbał o nasze bezpieczeństwo? – pytał, przytaczając wiele przykładów agresywnych zachowań ze strony mniejszości romskiej. – Moja żona została ostatnio zaatakowana w sklepie osiedlowym, w miejscu publicznym były wyzywana i uderzona butelką w głowę, a policjant powiedział, że przecież „głowę ma na miejscu i nic się nie stało”.
O tym, że w okolicach ulic Romów i Norblina nikt nie czuje się bezpiecznie poświadcza inna mieszkanka osiedla. – Zawsze czułam się tu bezpiecznie, ale teraz nawet z psem boję się pójść na spacer. Gdy byłam z małym dzieckiem na Izbie Przyjęć musiałam tak jak wszyscy poczekać na swoją kolej. Cyganie weszli hordą lekceważąc całą kolejkę i zostali przyjęci. Wszyscy byli w szoku, ale nikt nie zareagował – mówi kobieta.
Do dyskusji włączyli się także radni. Przewodnicząca komisji polityki społecznej Marzanna Pakuła stanęła w obronie policjantów, podkreślając, że po jej telefonach (anonimowych) zawsze bardzo szybko pojawiali się na miejscu. Mieszkańcom Włostowic poleciła trzymać się razem. – W jedności siła – przypomniała. W spotkaniu uczestniczył także radny Paweł Maj oraz przewodnicząca rady miasta Bożena Krygier.