O 2300 złotych brutto może spaść miesięczne wynagrodzenie pobierane przez wójta Końskowoli, Stanisława Gołębiowskiego. Redukcji domaga się część radnych. Samorządowcy tłumaczą, że jest to ich reakcja na rosnące koszty osobowe w urzędzie gminy
Miesięczne wynagrodzenie wójta gminy Końskowola wynosi 12 100 zł brutto, ale z „trzynastką” oraz innymi dodatkamii ta kwota rośnie średnio do 13,2 tys. zł. To jeden z lepszych wyników na tym stanowisku w powiecie puławskim. Dla porównania, Stanisław Wójcicki, wójt sąsiedniej gminy Kurów, może liczyć na około 2 tys. zł mniej.
Radni z Konskowoli byli hojni, bo wójt nie miał zastępcy. Ale odkąd do urzędu trafił Mariusz Majkutewicz, ta przesłanka jest już nieaktualna. Radni liczyli jeszcze na oszczędności w związku z odejściami innych urzędników na emerytury. Teraz uważają, że byli w błędzie.
– Ze sprawozdania finansowego wynika, że w urzędzie koszty osobowe wzrosły o 130 tys. zł. Mówiono nam, że nowi pracownicy nie będą zatrudniani, a okazuje się, że są. Dlatego rok po zatrudnieniu pana Majkutewicza powinniśmy zdobyć się na refleksję i odwagę, żeby obniżyć wójtowi wynagrodzenie – tłumaczy Janusz Próchniak, radny z Sielc w gminie Końskowola.
Samorządowiec zaproponował, żeby nowe wynagrodzenie Stanisława Gołębiowskiego wynosiło 9 860 złotych brutto, czyli o 2300 złotych mniej. Ten wniosek popierają także inni radni będący w nieformalnej opozycji, m.in. Roman Frel z Młynek. Sprawa na pewno trafi na obrady komisji finansów. Czy trafi na sesję? To będzie zależało od tego, jaką decyzję podejmą pozostali radni. Wiadomo tylko, że przewodniczący rady, Mirosław Pustelnik, obniżki uposażenia wójta nie poprze.
– To nie jest odpowiedni czas na podejmowanie takich decyzji. Do końca kadencji został rok i uważam, że radny Próchniak projekt obniżający wynagrodzenie zgłosił albo zbyt pochopnie, albo o rok za późno. Skoro argumentem jest zatrudnienie pana Majkutewicza, to należało podejmować takie decyzje tuż po tym, jak ten objął stanowisko zastępcy – mówi szef gminnej rady. Zaznacza przy tym, że w ponad 30-milionowym budżecie oszczędności wygenerowane przez zabranie wójtowi 30 tys. złotych w skali roku nie zrobią większej różnicy. To nie wszystko. – Spodziewam się, że pan Gołębiowski po zakończeniu tej kadencji odejdzie na emeryturę, więc tym bardziej ten pomysł kolegi Janusza uważam za niezasadny – dodaje.
Zdaniem wójta, argumenty mówiące o wzroście kosztów osobowych w urzędzie, nie są trafione. – Radny Próchniak jest w błędzie. Czym innym jest plan, a czym innym wykonanie. Tak naprawdę mamy pewne oszczędności, które sprawią, że fundusz płac będzie niższy, niż przed rokiem. Poza tym moje pobory są ustalane raz na kadencję i nie widzę powodu do ich obniżania – przekonuje wójt Gołębiowski.