16 stopni w pokojach, 10 na korytarzach i w gabinetach zabiegowych – prawie od dwóch tygodni kuracjusze sanatorium Związku Nauczycielstwa Polskiego w Nałęczowie żyją jak w igloo.
Kuracjuszka opowiada: Wczoraj było już tak lodowato, że o 3 w nocy musiałam wziąć gorący prysznic, aby się rozgrzać. Dopiero potem szybko wskoczyłam do łóżka. Jeszcze gorzej jest na zabiegach, bo w gabinetach nie ma więcej, jak 10 stopni. Aż nie chce się chodzić na kąpiele lecznicze czy masaże. To nie jest sanatorium, a obóz przetrwania. Może ktoś zapomniał nas uprzedzić, że w pakiecie sanatoryjnym jest także krioterapia (leczenie zimnem – red.).
Kuracjusze już się buntują. Cały czas alarmują dyrekcję, że w budynku jest chłodno. – I cały czas słyszymy tę samą wymówkę, o jakiejś awarii. Bez przerwy odsyłają nas do pani dyrektor. A ta pojechała na urlop. I szukaj wiatru w polu – dodaje pani Katarzyna.
Zadzwoniliśmy do sanatorium ZNP z pytaniem, dlaczego w budynku jest tak zimno. Niestety, pod nieobecność dyrektor Anny Lewandowskiej, pani Ania, z którą połączyła na centrala, nie chciała z nami rozmawiać. Także w Zarządzie Głównym ZNP w Warszawie nie dowiedzieliśmy się zbyt wiele.
– Na takie tematy nie wypowiadam się. W sprawach dotyczących sanatorium proszę dzwonić do dyrektora – powiedziała nam Magdalena Kaszulonis, rzecznik prasowy ZG ZNP.
– To nieprawda, bo ja mieszkam na niższej kondygnacji. Jest tak samo zimno, jak na ostatnim piętrze – ripostuje pani Katarzyna.
Tymczasem w innych sanatoriach w Nałęczowie jest ciepło. – W pokojach muszą być co najmniej 22 stopnie Celsjusza, bo w takiej temperaturze organizm czuje się dobrze. Pamiętajmy, że z usług sanatoryjnych korzystają ludzie chorzy lub dochodzący do zdrowia po chorobie lub wypadku – mówi Andrzej Wójtowicz, dyrektor ds. technicznych w Zakładach Leczniczych Uzdrowisko Nałęczów S.A.
– W razie skargi kuracjusza na zimno w pokoju, najpierw w jego obecności mierzymy temperaturę, i ewentualnie proponujemy koce, drugą kołdrę czy grzejnik olejowy. W tym roku jednak nie mieliśmy takich przypadków – dodaje dyrektor.
– Chyba po waszych telefonach coś się ruszyło, bo obsługa na szybko zaczęło kupować i rozmieszczać po pokojach grzejniki olejowe. Zobaczymy, czy temperatura wzrośnie – kończy pani Katarzyna.