Mieszańcy naszego regionu znów uratowali sowę. A ostatnio do rehabilitantów dołączył młody jerzyk. Ptaki trafiają najczęściej do pracowników Nadleśnictwa Puławy, którzy zapewniają im fachową pomoc.
W maju pisaliśmy o dwóch młodych sowach, które znaleziono na placu przy szkole podstawowej w Górze Puławskiej. Ptaki dzięki uczniom i pracownikom szkoły trafiły w dobre ręce, do ogrodu zoologicznego w Romanówce niedaleko Wojciechowa. Jesienią, gdy nabiorą sił i urosną im pióra zostaną wypuszczone na wolność.
Takie historie zdarzają się regularnie. Z rannymi, oszołomionymi, czy głodnymi ptakami znalezionymi w lesie lub jego najbliższej okolicy często mają do czynienia pracownicy puławskiego nadleśnictwa. We wtorek trafił do nich młody jerzyk, który jeszcze nie potrafi latać. Został znaleziony przy szpitalu, ale trafił na ul. Żyrzyńską.
- Nakarmiliśmy go i próbowaliśmy mu pomóc wzbić się w powietrze, ale nie udało się. Wygląda na to, że jerzyk jest jeszcze za młody. Ze wstępnych oględzin wynika, że nie jest ranny. Teraz zajmie się nim jeden z naszych pracowników, których odchował już wiele ptaków - mówi Marzena Puzio z Nadleśnictwa Puławy.
Przed tygodniem leśnicy otrzymali puszczyka (na zdjęciu). Małą sowę tuż przy torach kolejowych znaleźli pracownicy PKP. Nie ruszała się, ale żyła.
- Była oszołomiona, bardzo zestresowana. Zawieźliśmy ją do kliniki małych zwierząt w Lublinie. Tam otrzymała specjalistyczną pomoc. Z tego, co wiem, sowa czuje się już lepiej. Trafiła na oddział rehabilitacyjny, po czym zostanie wypuszczona na wolność - opowiada pani Marzena. rs