Sonda: Jak powinna się zmienić organizacja oświaty w Puławach?
We wtorek puławscy radni podejmą decyzję dotyczącą nowego kształtu oświaty w mieście. Na ich wniosek, prezydent przygotował dwa projekty uchwał. Wybór pierwszego oznacza zachowanie istniejącej liczby szkół podstawowych, drugi - reaktywację "piątki" i "dziewiątki".
Od września wszystkie puławskie gimnazja, w związku z rządową reformą, formalnie przestaną istnieć. Te, które dzielą budynki ze szkołami podstawowymi, staną się ich częścią (PG nr 1 wchłonie SP nr 10, PG nr 3 przejmie SP nr 11). Znikną także gimnazja wchodzące obecnie w skład Zespołów Szkół Ogólnokształcących nr 1 i nr 2. Władze muszą teraz zdecydować, czy na ich miejsce utworzyć nowe szkoły, by wykorzystać przestrzeń, wyposażenie i obecne kadry zespołów, czy zostawić te obiekty jedynie pod działające w nich licea.
Dla podjęcia tej kluczowej z punktu widzenia uczniów, ich rodziców i nauczycieli decyzji, zwołana została nadzwyczajna sesja rady miasta. W jej trakcie, we wtorek 14 lutego, puławscy radni w drodze głosowania wybiorą jedną z dwóch uchwał, których projekty, na ich prośbę, przygotowali pracownicy Urzędu Miasta. Przypomnijmy, że liczba sposobów reorganizacji oświaty w Puławach, w pewnym momencie dochodziła do siedmiu. Wśród wstępnych propozycji brano pod uwagę m.in. połączenie liceów w jeden zespół szkół, czy podział dwóch podstawówek na klasy 1-4 i 5-8, z których starsze miałyby uzupełnić "lukę" po wygaszanych gimnazjach w obu ZSO. To wszystko już nieaktualne. Ostatecznie, po wysłuchaniu głosu przedstawicieli środowisk szkolnych i konsultacjach m.in. z kutarorium oświaty, na stole zostało tylko dwie możliwości.
Nowe szkoły wbrew demografii
Wybór jednej z nich oznacza, że w ZSO nr 1 im KEN reaktywowana zostałaby Szkoła Podstawowa nr 9, a w ZSO nr 2 im. F. Kniaźnina, odtworzonoby SP nr 5. Puławy miałyby więc dwie nowe podstawówki, co w przypadku niewielkiej liczby rodzących się dzieci, wydaje się dość śmiałym posunięciem. Urzędnicy, jako zaletę tego rozwiązania wymieniają optymalne wykorzystanie dość dobrej infrastruktury zespołów szkół oraz większą liczbę zerówek, które przełożyłyby się na łatwiejszy dostęp do miejskich przedszkoli. Efektem tego rodzaju reformy miałoby być również bardziej równomierne rozłożenie populacji dzieci w miejskich podstawówkach. Ponadto "piątka" miałaby w tej sytuacji stać się szkołą o profilu sportowym, która przyciągałaby najbardziej utalentowane pod tym względem dzieciaki.
Niestety, koszty całego tego rozwiązania są dość wysokie. W obu ZSO konieczne byłoby dostosowanie łazienek i jadalni dla młodszych dzieci oraz wyposażenie pracowni, zakup mebli, organizację świetlic itd. Wszystko musiałoby zostać dostosowane do znacznie niższego wieku uczniów, łącznie ze ściągnięciem nauczycieli wychowania wczesnoszkolnego. Koszty uruchomienia tego wariantu można byłoby liczyć w setkach tysięcy złotych. Nie wiadomo również, czy dzielenie tego samego budynku przez dzieci w wieku 6 lat (zerówka) i 18 (ostatnie klasy LO) sprawdziłoby się, choćby pod względem wychowania i bezpieczeństwa tych pierwszych.
Niepewna przyszłość nauczycieli gimnazjów
Druga z możliwości branych pod uwagę przez radę miasta mówi o pozostawieniu obu liceów samych. Budynki obu ZSO, cała ich baza, pracownie, miałyby w tej sytuacji służyć tylko uczniom szkół średnich. Te, w konsekencji reformy byłyby, co prawda, bogatsze o jeden rocznik (4 klasy LO), ale nadal byłoby to o dwa roczniki mniej, niż teraz, gdy dzielą budynki z gimnazjami. W efekcie, oferta zatrudnienia dla części nauczycieli z wygaszanych gimnazjów, stanęłaby pod znakiem zapytania. O ile pedagodzy z PG nr 1 i 3 będą mogli liczyć na pracę w podstawówkach, które te szkoły po prostu przejmą, tak już ich koledzy z gimnazjów działających przy szkołach średnich takiego komfortu mieć już nie będą. Chyba, że radni wybiorą droższy wariant i zdecydują się utworzyć przy obu zespołach kolejne szkoły podstawowe. Pytanie tylko, czy, jeśli tak się stanie, władze zrobią to z myślą o szeroko pojętym dobru ucznia, czy będzie to gest wykonany w stronę zagrożonych utratą pracy nauczycieli.
0,7 mln zł na adaptację
Reforma, bez względu na wtorkową decyzję, przyniesie też inne koszty, od których samorządy, także ten puławski, nie uciekną. To koszt ponownego dostosowania podstawówek do potrzeb uczniów z klas 7-8. Tutaj w uprzywilejowanej pozycji będą te placówki, które łączyły się dotychczas z gimnazjami. Pozostałe szkoły, a w takich w Puławach jest pięć, będą musiały otrzymać nowe wyposażenie. Koszty związane z adaptacją placówek, według miejskich urzędników, wyniosą od 600 do 700 tys. złotych.