Renata Molenda nie jest już przewodniczącą Rady Gminy Puławy. Straciła stanowisko po tym jak zapytała o zasługi wójta dla NSZZ Solidarność.
Wniosek o odwołanie ze stanowiska Renaty Molendy złożyła na ostatniej sesji radna Dorota Osiak. W tajnym głosowaniu wniosek przeszedł stosunkiem 8:7. Tym samym przewodnicząca, która nigdy nie kryła, że nie należy do zwolenniczek polityki wójta Krzysztofa Brzezińskiego pożegnała się ze stanowiskiem. Jej miejsce zajęła autorka wniosku.
Powodem zmiany stała się afera po przyznaniu medalu „zasłużonego dla NSZZ Solidarność” dla wójta Krzysztofa Brzezińskiego. Renata Molenda dostała anonimowy list z pytaniami dotyczącymi przeszłości laureata. Dotyczyły one prośby o wskazanie jego zasług dla związku, gdyż już w latach 80-tych przebywał na emigracji. W związku z tym, Renata Molenda napisała do wójta prośbę o wyjaśnienie sprawy. Wójt zaś pismo skierował do Andrzeja Jacyny, przewodniczącego komisji zakładowej NSZZ Solidarność przy ZA „Puławy”.
– Decyzja o tym komu i jakie wyróżnienie przyznać należy do wewnętrznych kompetencji NSZZ. Zdumiewa i niepokoi fakt, że pani przewodnicząca kwestionuje naszą decyzję. (...) Pan Krzysztof Brzeziński zarówno na emigracji, jak i po powrocie był w stałym kontakcie z NSZZ, wspierał ją i współpracował w najtrudniejszych chwilach szerząc wartości patriotyczne – napisał Andrzej Jacyna.
– Jestem bezsilny wobec takiej postawy, która jest niesprawiedliwa i krzywdząca dla mnie i mojej rodziny – stwierdził zaś wójt Krzysztof Brzeziński przypominając, że nie wracając do kraju stał się wrogiem reżimu PRL, a w Austrii pomagał emigrantom politycznym współpracując z Solidarnością i kościołem.
Wójt zasugerował, by w odpowiedzi na pismo z pytaniami przewodniczącej, rada gminy zajęła w tej sprawie „zdecydowane stanowisko”. I jak się później okazało radni przychylili się do jego wniosku.
– Od początku tej kadencji była na mnie nagonka, więc prędzej, czy później musiało do tego dojść. To pismo było tylko pretekstem – mówi Renata Molenda.
Radny Tomasz Mizak potwierdza, że nie chodziło tylko o sprawę ostatniej korespondencji. – To napięcie pomiędzy przewodniczącą i wójtem nie służyło nikomu. Nie mogliśmy pozwolić na jego dalsze podsycanie, bo to nie służy rozwojowi naszej gminy. Powinniśmy współpracować, a to, co się wydarzyło w kontekście pism pani Molendy nigdy nie powinno mieć miejsca – wyjaśnia.