(fot. TOMASZ LEWTAK/MOTORLUBLIN.EU)
Zanosi się na to, że w rundzie wiosennej o koronę króla strzelców w grupie czwartej powalczą dwaj piłkarze Motoru: Krzysztof Ropski i Rafał Król.
Obaj do ekipy żółto-biało-niebieskich dołączyli w przerwie zimowej. Cel był jeden – zwiększenie siły ognia drużyny. Wybór nie padł na przypadkowych graczy, bo w sumie na półmetku rozgrywek zapisali na swoim koncie aż 30 goli. „Ropa” miał dwie bramki przewagi nad „Królikiem”, ale po meczu z Chełmianką jest już po równo. Zawodnicy mają teraz na koncie po 16 trafień. Trzeci w klasyfikacji najskuteczniejszych Wojciech Białek z Avii Świdnik jest gorszy o cztery gole.
Co ciekawe, Król w meczach kontrolnych nie imponował skutecznością. Tylko raz udało mu się pokonać bramkarza rywali. Wygląda na to, że wszystko co najlepsze zostawił na ligę, bo przeciwko Chełmiance pokazał to, z czego słynie w ostatnich latach i dwa razy wpakował piłkę do siatki.
Nie ma jednak co ukrywać, że celem numer jeden jest awans do II ligi. – Bramki zawsze cieszą, ale najważniejsze są trzy punkty. Wiadomo, że zarówno ja, jak i Krzysiek zdobyliśmy już trochę bramek w tym sezonie. Tym razem on dograł mi na głowę i ja mogłem się cieszyć. Mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach będę mógł się odwdzięczyć – mówi Rafał Król.
I wyjaśnia, że korona króla strzelców nie ma większego znaczenia. – W ogóle o tym nie myślimy. Liczy się zespół i kolejne zwycięstwa. W sparingach nie strzelałem za dużo, ale cieszę się, że po powrocie do Motoru szybko mam za sobą te premierowe bramki. Dobrze czuję się w drużynie, bo gramy ofensywną piłkę – dodaje pomocnik żółto-biało-niebieskich.
Chełmianka stawiała opór do 35 minuty, ale gol Maksymiliana Cichockiego spowodował, że z gości całkowicie zeszło powietrze. – Wiedzieliśmy, że coś w końcu wpadnie. Rywale się cofnęli, ale mówiliśmy sobie spokojnie, coś musimy w końcu strzelić. I właśnie tak było. Pierwsza połowa była jednak ciężka, Chełmianka dobrze się broniła i próbowała kontr. Dzięki temu, że otworzyliśmy wynik przed przerwą w drugiej połowie poszło już z górki. Później zdobyliśmy drugą, trzecią bramkę i grało się już dużo łatwiej. Cieszy jednak nie tylko wysokie zwycięstwo, dobra skuteczność, ale i fakt, że udało nam się zagrać na zero z tyłu – wyjaśnia popularny Król.
Odmłodzony zespół z Chełma był idealnym, pierwszym przeciwnikiem. Teraz podopieczni Mirosława Hajdy sprawdzą się na tle dwóch innych ekip z naszego regionu. W najbliższą sobotę czeka ich wyjazd do Radzynia Podlaskiego, a w kolejny weekend domowe spotkanie z Avią Świdnik.