595 tysięcy złotych będzie kosztować promocja Jabłka Lubelskiego w blisko 500 sklepach sieci Stokrotka w całym kraju i w dwóch lubelskich hipermarketach Leclerc. Akcja ruszyła w poniedzialek. W Stokrotkach potrwa do końca lutego, w Leclerkach przez dwa tygodnie.
Stoiska z Ligolem, Jonagoredem i odmianą Red Prince są w marketach od poniedziałku. Tym, by wyróżniały się na tle innych, zajmuje się warszawska agencja Feelmotion, która wygrała marszałkowski przetarg. O zlecenie walczyła jeszcze tylko jedna firma, które swoje usługi wyceniła podobnie – na 590 tys. zł.
Marszałek województwa Jarosław Stawiarski (PiS) nie ma wątpliwości, że to dobrze wydane pieniądze.
– Uderzamy głównie w Polskę. To tam chcemy pokazać, że żywność produkowana w Lubelskiem jest najwyższej jakości – tłumaczy. – Ekologiczne rolnictwo może być naszym kołem zamachowym, a Jabłko Lubelskie znaną krajową marką.
O tym, że najlepsze jabłka rosną nie w Grójcu, ale właśnie na Lubelszczyźnie, przekonuje też Zbigniew Chołyk, prezes Lubapple – spółki założonej w 2015 przez pięć lubelskich grup producenckich.
– Zaczęliśmy od eksportu i co roku poziom tego eksportu rośnie dwu- czy trzykrotnie. Obecnie do Omanu, Egiptu czy Jordanii wysyłamy kilka tysięcy ton jabłek rocznie. Cała nasza grupa produkuje rocznie 100 tys. ton, więc od dwóch lat staramy się wejść też do krajowych sieci handlowych – tłumaczy Chołyk, który ubolewa, że Polacy jabłek jedzą coraz mniej. – Obecna średnia to 15 kg na obywatela. Co roku o pół kilogramów mniej. Jabłko straciło swoją renomę. To towar pospolity i tani. Pora to zmienić.
O potrzebie „zmianie mentalności” mówi też Sebastian Trojak, członek zarządu województwa odpowiedzialny m.in. za rolnictwo. A marszałek Stawiarski zapowiada „nowe otwarcie na lubelskie jabłko”. – Chcemy wywołać efekt propagandowy – stwierdza.
– Mnie to się kojarzy z pomysłem Chilijczyków, promocją borówki amerykańskiej wśród gospodyń domowych – mówi Tomasz Solis, prezes lubelskiego oddziału Polskiej Izby Produktu Regionalnego i Lokalnego. – Nikt tam nie wydawał pieniędzy na reklamy w drogich pasmach telewizyjnych. Pojawił się za to w codziennej prasie cykl artykułów naukowych o dobroczynnym wpływie borówki na zdrowie.
Obecni na konferencji prasowej przedstawicie Stokrotki i Leclerka zapewnili, że po zakończeniu akcji promocyjnej owoce z logiem Lubelskiego Jabłka nadal będzie można kupić w sklepach tych sieci.
Pieniądze na kampanię pochodzą z unijnego projektu „Marketing Gospodarczy Województwa Lubelskiego II”.
PO CO TA FOLIA?
Jabłko Lubelskie można też dostać w innych sieciach, np. w Biedronce. Owoce są zapakowane po cztery sztuki. – Ta tacka i folia kosztują więcej niż owoce – przyznaje prezes Lubapple. – Pakujemy, bo takie wymagania maja sieci handlowe – tłumaczy.