Podczas gdy artyści otrzymali po kilkaset złotych, a pozostali pracownicy nie dostali ani grosza, na konta kierownictwa wpłynęło po prawie 30 tys. zł. W lubelskim Teatrze im. J. Osterwy zawrzało po przyznaniu przez dyrektora nagród rocznych.
Pismo z odpowiedzią na pytanie w trybie dostępu do informacji publicznej, w którym wyszczególniono, jakie nagrody przyznano w zeszłym roku pracownikom, od kilku dni krąży wśród pracowników teatru. Oburzenie – to najczęstsza reakcja po zapoznaniu się z jego treścią. Działające w teatrze związki spotkały się wczoraj, by zastanowić się nad reakcją.
Podległą marszałkowi województwa instytucją od września 2020 roku kieruje Redbad Klynstra-Komarnicki, znany z prawicowych poglądów aktor i reżyser holenderskiego pochodzenia. Posadę – początkowo pełniącego obowiązki – dostał bez konkursu decyzją zarządu województwa, którym rządzi Prawo i Sprawiedliwość. Po roku został powołany na dyrektorskie stanowisko na pięcioletnią kadencję. Zgodę na ominięcie procedury konkursowej przy jego powołaniu wyraziło Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
W ostatnich dniach teatralną załogę zbulwersowały informacje o wysokości przyznanych dyrektora nagród za ubiegły rok. Według informacji, do których dotarliśmy, na premie dla załogi wydano 17 tys. zł. Złożyły się na to wypłaty, jakie z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru otrzymało 25 aktorów. To średnio 680 zł na osobę. Pozostali pracownicy, odpowiedzialni za obsługę techniczną i administrację, nie otrzymali ani złotówki.
Tymczasem znacznie hojniej nagrodzone zostały dwie osoby pełniące funkcje kierownicze. 29 tys. zł brutto, czyli 17,2 tys. zł „na rękę” otrzymała wicedyrektor Adrianna Całus. Stanowisko objęła ona w październiku 2020 roku, tuż po pojawieniu się w lubelskiej instytucji Klynstry-Komarnickiego. W „Osterwie” już nie pracuje. W lutym tego roku została zastępcą dyrektora w biurze ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka (PiS). Z kolei główna księgowa Agnieszka Nowosad dostała nagrodę w wysokości 27,4 tys. zł brutto, co netto dało nieco ponad 19 tys. zł.
Wieść o hojnych premiach rozniosła się wśród załogi. I spowodowała oburzenie. - W zespole wywołało to niepokój i zdziwienie. Nie słyszeliśmy o tym żeby wcześniej wypłacano tak wysokie nagrody indywidualne. Niepokoi to tym bardziej, że ma to miejsce w czasie pandemii, która postawiła w trudnej sytuacji wszystkich pracowników tej instytucji – mówi nam jeden z pracowników instytucji, prosząc o anonimowość. Wczoraj doszło do spotkania wszystkich związków zawodowych działających w teatrze. - Postanowiliśmy zareagować na otrzymane informacje. Sformuowaliśmy pismo do dyrektora i w pierwszej kolejności chcielibyśmy wyjaśnić tę sytuację bezpośrednio z nim. Liczymy na to, że ma ona jakieś sensowne wytłumaczenie - dodaje nasz rozmówca.
Redbad Klynstra-Komarnicki wczoraj nie odebrał telefonu. Na SMS z prośbą o kontakt odpisał, że jest chory i „ledwo mówi”. W trakcie wymiany korespondencji przekazał, że chętnie odpowie na nasze pytania, ale dopiero po otrzymaniu pisma od związkowców. Na wiadomość z prośbą o komentarz w sprawie tak dużej dysproporcji w wysokości nagród nie odpowiedział.
Sprawy nie komentuje także Urząd Marszałkowski. Rzecznik marszałka Remigiusz Małecki przekazał nam, że władze województwa nie ingerują w autonomię dyrekcji. Zaznaczył też, że sam Klynstra-Komarnicki nagrody za ubiegły rok nie otrzymał. W jego przypadku decyzję o premii musiałby podjąć marszałek.
Z analizy oświadczeń majątkowych szefów marszałkowskich instytucji kultury wynika, że Redbad Klynstra-Komarnicki jest najlepiej uposażonym dyrektorem: zarabia 18,7 tys. zł.