Ruch Chorzów lepszy w pierwszej połowie, a Motor po przerwie. Sobotni sparing wygrali jednak żółto-biało-niebiescy. Drużyna Mirosława Hajdy pokonała trzecioligowca 3:1.
W 16 minucie Motor miał rzut wolny tuż przed polem karnym „Niebieskich”. Stały fragment gry zakończył się jednak kontrą Ruchu trzech na jednego zawodnika ekipy z Lublina. Wydawało się, że można było lepiej rozwiązać tę akcję, bo Łukasz Janoszka długo zwlekał z podaniem, ale ostatecznie oddał piłkę do wbiegającego w szesnastkę Mariusza Idzika, a ten pokonał Seweryna Kiełpina.
W 20 minucie przez chwilę zrobiło się groźnie, bo naciskany Kiełpin podał pod nogi rywali, ale obrońcy szybko naprawili błąd bramkarza. 120 sekund później powinno być 1:1. Tym razem dobry, wysoki pressing Motoru przyniósł żółto-niebieskim doskonałą sytuację. A w zasadzie kilka sytuacji w jednej akcji. Dośrodkowanie z narożnika boiska na dalszy słupek skończyło się serią strzałów lublinian. Jakimś cudem zamiast do siatki „motorowcy” trafiali jednak albo w bramkarza, albo interweniujących na linii obrońców.
W 43 minucie rajd prawą stroną przeprowadził Rafał Grodzicki. Były zawodnik Ruchu przebiegł spod swojego pola karnego aż pod szesnastkę rywali. A tam „Grodek” był faulowany i Motor miał szansę tuż przed przerwą doprowadzić do wyrównania. Dośrodkowanie Tomasza Swędrowskiego łatwo wyłapał jednak Kamil Lech.
W pierwszej połowie ekipa z Chorzowa często stosowała wysoki pressing i piłkarze trenera Hajdy mieli duże problemy z rozegraniem akcji od tyłu. Nie potrafili też dłużej utrzymać się przy piłce w środku pola. Dużo lepiej Sławomir Duda i spółka spisali się po przerwie. Byli bardziej agresywni, nie tracili już tak łatwo piłki i byli zdecydowanie groźniejsi w ataku.
W 62 minucie do wyrównania doprowadził Marcin Michota. Dobre podanie za obrońców posłał Kamil Kumoch. Niepotrzebnie daleko z bramki wychodził Lech. Szybciej od bramkarza Ruchu do piłki dopadł Michota i z narożnika pola karnego uderzył do pustej bramki. Minęło kilkadziesiąt sekund, a z drugiego gola cieszyli się gracze z Lublina. Po akcji Adama Nowaka pechowo piłkę podbił głową były gracz Motoru Konrad Kasolik. Przed polem karnym dopadł do niej Swędrowski i strzelił idealnie, z woleja, tuż przy słupku.
W 73 minucie kontrę wyprowadził Swędrowski, a trzecim golem powinien ją zakończyć Piotr Darmochwał. Naciskany przez Kasolika nie zdołał jednak dosłownie z metra wpakować piłki do siatki. W 79 minucie Michota miał szansę na drugie trafienie. Po prostopadłym podaniu z głębi pola znalazł się zupełnie sam przed bramkarzem rywali, ale strzelił obok bramki.
W 84 minucie Ruch ładnie rozegrał akcję, ale kiepsko zakończył ją Daniel Paszek, bo uderzył prosto w Sebastiana Madejskiego. W 88 minucie wynik ustalił Dominik Kunca. Po zderzeniu Darmochwała z Kacprem Kawulą piłkę przed pole karnym przejął Słowak, a po chwili „wjechał” w szesnastkę i pokonał Tomasza Nowaka w sytuacji sam na sam. W doliczonym czasie gry po kolejnej kontrze czwartą bramkę mógł zdobyć jeszcze Leszek Jagodziński, ale golkiper „Niebieskich” był minimalnie szybszy.
Już w środę piłkarze trenera Hajdy zagrają w ramach finału Pucharu Polski okręgu lubelskiego z Avią Świdnik (godz. 18).
Ruch Chorzów – Motor Lublin 1:3 (1:0)
Bramki: Idzik (16) – Michota (61), Swędrowski (63), Kunca (88).
Motor: Kiełpin – Król, Grodzicki, Łukasik, Michota, Wójcik, zawodnik testowany, Swędrowski, Duda, Ceglarz, Ropski oraz Madejski, Cichocki, Nowak, Kumoch, Jagodziński, Darmochwał, Kunca.