Zakończył się proces odwoławczy w sprawie afery w Wyższej Szkole Umiejętności Pedagogicznych i Zarządzania w Rykach. To finał 17-letniego postępowania. Sąd uznał, że były dyrektor i kwestor wyprowadzili z uczelni blisko 3,5 mln zł.
Pierwszy wyrok w tej sprawie zapadł w sierpniu ubiegłego roku. Na ławie oskarżonych zasiadali Paweł L. – były kwestor uczelni oraz Jacek T. – były dyrektor generalny WSUPiZ. Obaj dostali po roku więzienia. Sąd nakazał im również zwrot pieniędzy, wyprowadzonych ze szkoły – w sumie 3,45 mln zł.
Oskarżeni odwołali się od wyroku. Sąd Okręgowy w Lublinie uznał jednak, że są winni. Przekroczyli swoje uprawnienia, próbując przejąć udziały w szkole.
– Wina oskarżonych nie budzi wątpliwości. To był z góry zaplanowany, przestępczy zamysł – uzasadniał wyrok sędzia Artur Ozimek. – Oskarżeni nawet nie zachowywali pozorów, że ratują szkołę. Myśleli, że nikt im nic nie zrobi.
Sąd utrzymał kary pozbawienia wolności dla obu oskarżonych, ale zawiesił ich wykonanie na trzy lata. Jednocześnie uchylił obowiązek naprawienia szkody. Kiedy bowiem doszło do przestępstwa, obowiązek taki nie był nakładany z urzędu, a tylko na wniosek pokrzywdzonego. Sąd ustalił, że uczelnia zbyt późno złożyła stosowny wniosek.
Rycka uczelnia powstała w latach 90-tych. Założyli ją profesorowie państwowych uczelni oraz oficerowie Wojska Polskiego. Jednym z nich był kapitan Paweł L., służący niegdyś w Wojskowych Służbach Informacyjnych.
Prokuratura ustaliła, że Paweł L. – ówczesny kwestor uczelni, nielegalnie przejął kontrolę nad szkołą. Wykupił część praw autorskich profesorów, statut uczelni, regulaminy. Zrobił to ze swoim współpracownikiem Jackiem T., który pełnił funkcję dyrektora generalnego WSUPiZ. Jednocześnie prowadził własną firmę.
Z akt sprawy wynika, że wziął kredyt i wykupił od uczelni część praw autorskich. Później szkoła ponownie odkupiła je od Jacka T., ale za wyższą sumę. W praktyce dyrektor przeprowadzał transakcję „sam ze sobą”. Zarobił na tej transakcji ponad 200 tys. zł. Z ustaleń sądu wynika, że transakcje przeprowadzane przez oskarżonych miały im pozwolić na przejęcie kontroli nad uczelnią. Nie były natomiast sposobem na jej ratowanie, jak przekonywali Jacek T. i Paweł L.