Rozpoczął się proces Ukraińca oskarżonego o brutalne zabójstwo piłkarza Garbarni Kurów. Grzegorz Kijowski zginął od serii ciosów nożem. Serhii V. okradł też jego zwłoki
Gdy Kijowski był już martwy Serhii V. zabrał telefon i karty bankomatowe, po czym wypłacił 500 zł. Wczoraj przed Sądem Okręgowym w Lublinie 37-letni Ukrainiec przyznał się do tych czynów. Do zarzutu zabójstwa przyznał się jedynie częściowo. Postanowił też nie odpowiadać na pytania.
Proces dotyczy zabójstwa Grzegorza Kijowskiego. 32-letni piłkarz Garbarni Kurów zginął w połowie września. Jego śmierć wstrząsnęła mieszkańcami miasteczka. Zabójca dźgał go nożem po całym ciele, przebijając m.in. tętnicę szyjną.
37-letni Serhii V. został zatrzymany na granicy kilka godzin po zabójstwie. Chciał wrócić na Ukrainę.
W Polsce pracował w gospodarstwie rolnym. Noc przed wyjazdem do domu spędzał w pizzerii przy ul. Warszawskiej w Kurowie.
– Była tam ładna barmanka. Mówiłem jej różne komplementy – przyznał podczas śledztwa.
Tej nocy w barze był również Grzegorz Kijowski. Właśnie wrócił z wyjazdowego meczu piłki nożnej. Razem z kolegami pili alkohol. Serhii V. miał zaczepiać barmankę. Dziewczyna poprosiła więc piłkarza i jego znajomych, by odprowadzili go do domu.
Kiedy czekali na nią przed barem, był tam również Serhii V. Miało wtedy dojść do sprzeczki między Kijowskim, a Ukraińcem. – Wyzywał mnie od banderowców. Byłem wkurzony. Siadłem na ławce i zapaliłem papierosa – tłumaczył śledczym Serhii V.
Poszedł później za 32-latkiem, jego znajomymi i barmanką. Niespełna 200 metrów od swojego domu Grzegorz Kijowski pożegnał się z ostatnim z kolegów i dalej ruszył sam.
– Dogoniłem go. Chciałem, żeby mnie przeprosił. On zaczął mnie wyzywać, więc dwa razy uderzyłem go pięścią w twarz – wyjaśniał w śledztwie Ukrainiec. – On wyjął nóż i zaczął nim machać. Groził, że obetnie mi jaja. Wykręciłem mu rękę i wypuścił nóż. Wbiłem mu go w pośladek.
Piłkarz miał potem wyciągnąć nóż i dalej atakować Ukraińca.
– Wyrwałem mu nóż i zadawałem ciosy. To się działo bardzo szybko. Kiedy upadł dźgnąłem go jeszcze razy czy dwa w szyję – mówił na przesłuchaniu Serhii V. – Kiedy zorientowałem się, że nie żyje, zapaliłem papierosa i przeszukałem go. Zabrałem karty i telefon.
Rano zmasakrowane ciało piłkarza znalazł sąsiad. Leżało nieopodal wejścia do bloku. Kryminalni szybko namierzyli 37-latka. Już podczas pierwszego przesłuchania Serhii V. przyznał się do zabójstwa.