Brak bazy wolnych miejsc, problemy z transportem, brakiem toalet i zbyt niskie wsparcie finansowe rządu. Samorządowcom kończą się pieniądze i cierpliwość.
– Pod względem koordynacji działań ze strony wojewody jest sporo do poprawienia – mówi wprost prezydent Zamościa Andrzej Wnuk. Poziom frustracji musi być duże, bo słowa te wypowiada polityk, który startował z poparciem PiS. Na poparcie Wnuk podaje przykład ze środy, gdy ok. godz. 19 do Zamościa miał przyjechać pociąg z dwoma tysiącami uchodźców z Ukrainy. – O takich transportach dowiadujemy się w ostatniej chwili. W tym przypadku mieliśmy niewiele ponad trzy godziny na zorganizowanie dalszego transportu i miejsc, do których moglibyśmy skierować tych ludzi – opowiada Wnuk.
Nie ukrywa, że problemem są także pieniądze.
– Z Urzędu Wojewódzkiego otrzymaliśmy tylko deklarację przekazania 170 tys. zł na prowadzenie punktu recepcyjnego, przy czym wstępne zapotrzebowanie ocenialiśmy na 730 tys. zł.
Te pieniądze jeszcze do nas nie wpłynęły. A licząc wszystkie wydatki, przeznaczyliśmy na ten cel już ok. 1 mln zł – wylicza.
100 tysięcy w trzy dni
– Prowadzenie punktu recepcyjnego to ogromne wyzwanie logistyczne, ale też finansowe. Dostaliśmy decyzję wojewody, że możemy uruchomić tzw. rezerwę kryzysową, ale to tylko 100 tys. zł. Te pieniądze zostały wydane w ciągu trzech dni – mówi Marta Majewska, burmistrz Hrubieszowa.
Punkt recepcyjny w Hrubieszowskim Ośrodku Sportu i Rekreacji przyjął już kilkanaście tysięcy uchodźców. – Sam wywóz śmieci w ciągu pierwszych czterech dni kosztował nas ponad 20 tys. zł. Gdyby nie pomoc mieszkańców Hrubieszowa, którzy dostarczają jedzenie, to nie wiem, jak byśmy sobie poradzili – przyznaje. – Czekamy na przekazanie pierwszej transzy rządowych pieniędzy – 170 tys. zł.
Gdzie są wolne miejsca?
– Nie ma żadnej kontroli nad wolnymi miejscami w ośrodkach, do których można kierować uchodźców. Chodzi o to, żeby nie kierować ludzi do miejsc, które są zakorkowane – mówi z kolei Stanisław Staszczuk, sekretarz gminy Dołhobyczów, która prowadzi jeden z 10. punktów recepcyjnych w naszym województwie.
Na brak elektronicznego systemu ewidencji wolnych miejsc zwraca też uwagę burmistrz Hrubieszowa. – Obecnie musimy sami obdzwaniać takie punkty – przyznaje Majewska.
Podobne uwagi ma Wojciech Sawa, wójt gminy Dorohusk, gdzie znajduje się jedno z najbardziej obleganych przejść w naszym województwie. – Jesteśmy jak przystanek PKS. Wiele osób przekraczając granicę nie wie, dokąd pojedzie. Szukamy im noclegu, czekają na transport i jadą dalej. Ale przydałaby się wiedza, jak wygląda sytuacja w innych punktach, czy są tam wolne miejsca. W tej chwili wygląda to tak, że dzwonimy do siebie – mówi Sawa.
I dodaje: – Zgłosił się do nas informatyk, który proponował stworzenie takiego systemu. Ale my, jako gmina, formalnie nie możemy samodzielnie podjąć takiej decyzji – dodaje wójt.
Wojewoda przyznaje, że system elektroniczny pokazujący wolne miejsca byłby idealnym rozwiązaniem, ale na to nie ma teraz szans. Przekonuje też, że punkty recepcyjne nie muszą już obdzwaniać noclegowni. – Przenieśliśmy to na poziom wydziału zarządzania kryzysowego – mówi Lech Sprawka.
Wzbogacanie infrastruktury
Kolejny zgrzyt to toalety. A raczej ich brak. – Powinny być ustawione na trasach, którymi przewożeni są uchodźcy. Mamy sytuacje, że jest cały autokar ludzi, w tym wiele dzieci, na jedną toaletę – zwraca uwagę Stanisław Staszczuk. – Pamiętajmy, że to osoby, które podróżują wiele dni, w różnych warunkach, mogą mieć problemy żołądkowe czy wynikające z choroby lokomocyjnej.
– Stopniowo staramy się wzbogacać taką infrastrukturę – stwierdza wojewoda. Ale wskazuje też „winnych”. – Tak naprawdę jest to zadanie samorządu, a także zarządców dróg, a mamy ich czterech.
– Będziemy pomagać na tyle, na ile będziemy w stanie – obiecuje.
Prezydenci apelują
– Potrzebny jest skoordynowany system na poziomie kraju – mówi Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy, szef rady Unii Metropolii Polskich, która wczoraj zwróciła się z apelem do rządu o większe zaangażowanie w pomoc uchodźcom. Zdaniem UMP główny ciężar spada na samorządy.
– Nasze możliwości, zwłaszcza miast na wschodzie Polski, tak naprawdę już się wyczerpują – dodał prezydent Lublina Krzysztof Żuk. Apeluje o to, by przed stworzeniem rozwiązań systemowych poprawić koordynację działań między służbami rządowymi a samorządem.
Zdaniem prezydenta Szczecina do kwaterowania uchodźców należy wykorzystać także ośrodki wypoczynkowe instytucji rządowych.
– Na Pomorzu Zachodnim jest wiele takich miejsc – zauważa Piotr Krzystek. Uważa on także, że rząd powinien wyłożyć więcej pieniędzy na pomoc uchodźcom.
– Propozycja stawki 40 zł na jedną osobę na dzień jest absolutnie niewystarczająca, byśmy mogli zapewnić opiekę także osobom chorym, matkom z dziećmi, osobom niepełnosprawnym – ocenia Krzystek. Wcześniej była mowa, że stawka dla samorządów ma wynosić 120 zł dziennie na osobę. – Rząd znów szuka pieniędzy w budżetach samorządów – komentuje prezydent Żuk.
Samorządowcy skarżą się też, że pieniądze, są na razie wirtualne. – Ja przez dwa tygodnie wojny nie dostałem do Bydgoszczy ani złotówki od wojewody ani żadnej innej instancji rządowej – mówił prezydent Rafał Bruski.