– Ławice śniętych ryb pływają po Krznie – alarmuje nasza Czytelniczka z Białej Podlaskiej. Inspektorzy Ochrony Środowiska pobrali już próbki wody do badań. Z kolei wędkarze uważają, że ktoś zatruł rzekę.
– Smutny widok. Chciałam pójść na ryby, bo myślałam, że to dobry czas „na branie” i zastałam tylko białe brzuchy ryb. Niektóre szczupaki nawet po 70 centymetrów – relacjonuje nasza Czytelniczka. Śnięte ryby zauważyła na Krznie na wysokości Drogi Wojskowej, aż po most przy ulicy Zamkowej.
Z kolei już w piątek na śnięte ryby natrafili wędkarze. – Trudno powiedzieć jaka to skala, na pewno to mniejsze i większe ryby. Ale teraz jest przepływ, Krzna nie jest jeszcze zarośnięta i ryba razem z wodą się przemieszcza – zaznacza Jan Kwiecień, prezes zarządu okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Białej Podlaskiej. – Nasz patrol wyłowi ryby i odda do analizy. Przypuszczam, że to zatrucie rzeki, nie wygląda to bowiem na typową przyduchę (zmniejszenie ilości tlenu – red.) – dodaje Kwiecień.
Inny wędkarz ze Społecznej Straży Rybackiej przyznaje, że jak zobaczył śnięte ryby, to „ łzy same cisnęły się do oczu”. – W tym roku duże pieniądze poszły na zarybienie Krzny. Wędkarze nie mogli teraz łowić bo pandemia, a ktoś nam tyle ryb potruł. To duża skala – uważa wędkarz.
Sprawą w poniedziałek zajęła się bialska delegatura Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. – Nasi inspektorzy pobrali próby wody. Trafią one do Centralnego Laboratorium w Lublinie. Wyniki poznamy za ok. 2 tygodnie i wtedy tak naprawdę dowiemy się, co było przyczyną – podkreśla Edward Dec, kierownik delegatury WIOŚ. Podobny scenariusz rozważa Zarząd Zlewni w Białej Podlaskiej.
Wyniki próbek wody będą znane za ok. 2 tygodnie.
W 2015 roku doszło również do śnięcia ryb w Krznie. Wówczas wędkarze z Międzyrzeca Podlaskiego wyłowili z rzeki 60 kilogramów takich ryb. Okazało się, że do rzeki wpuszczono ścieki z międzyrzeckiej oczyszczalni. Podczas przełączania się ze starej instalacji na nową trzeba było ograniczyć napowietrzanie ścieków. Wykonawca modernizacji tłumaczył wówczas, że to wina upałów i spadku poziomu wody. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska powiadomił wówczas prokuraturę.