ROZMOWA Z Adamem Buczkiem, nowym trenerem Wisły Puławy
Nowy trener Wisły Adam Buczek w niedzielę pojawił się w Puławach, a od poniedziałku wraz z piłkarzami ruszył do ciężkiej pracy, która ma zostać zwieńczona utrzymaniem na zapleczu Lotto Ekstraklasy. 38-letni szkoleniowiec w swojej karierze prowadził awaryjnie Zagłębie Lubin w ośmiu meczach, a ostatnio pracował w trzecioligowym KS Polkowice.
- Dlaczego zdecydował się pan na ofertę Wisły Puławy?
– W lipcu 2016 roku ukończyłem kurs trenerski, dzięki czemu posiadam teraz licencję UEFA Pro. W związku z tym byłem zainteresowany pracą przede wszystkim w Lotto Ekstraklasie lub na jej zapleczu. Wbrew pozorom nie ma jednak aż tylu miejsc, w których potrzebny był nowy trener. Licząc obie ligi, to w sumie tylko 34 stanowiska pracy dla szkoleniowców. Nie jest łatwo znaleźć się w tym gronie. Mi się udało i cieszę się, że wylądowałem w Puławach. Dostałem nawet smsa, w którym ktoś zauważył, że pierwszy raz będą miał okazję pracować nie w górniczym klubie. Był przecież GKS Bełchatów, Zagłębie Lubin, a ostatnio KS Polkowice.
- Czy w tym momencie można coś powiedzieć na temat kadry drużyny?
– Na pewno tyle, że nie ma w zespole ludzi, z którymi nie chcę pracować. Każdy powinien otrzymać swoją szansę. Wiadomo jednak, że nasza kadra nie będzie liczyła 28, czy 29 nazwisk. Chcielibyśmy na wiosnę dysponować 21, może 22 piłkarzami, którzy mogą występować w polu. Do tego będziemy dążyć w najbliższym czasie. Trudno mi w tej chwili powiedzieć, kiedy można się spodziewać pierwszych oficjalnych wzmocnień. Na pewno im szybciej, tym lepiej, bo moglibyśmy więcej i dłużej popracować. Plan jest taki, żeby kadra w 90 procentach była gotowa przed wyjazdem na obóz do Siedlec. Co jednak z tego wyjdzie, zobaczymy. Na pewno interesuje nas jakość, a nie ilość.
- Czy można się spodziewać przenosin do Puław piłkarzy z Lotto Ekstraklasy?
– Trudno powiedzieć, jak zakończą się rozmowy. Na pewno mamy na oku zawodników, którzy w przeszłości występowali w tej najwyższej klasie rozgrywkowej. Jak to się mówi transfery lubią ciszę, ale muszę przyznać, że mój telefon, a także skrzynka mailowa są ostatnio rozgrzane do czerwoności. Mogę powiedzieć, że staramy się znaleźć takich ludzi, którzy będą chcieli grać w Puławach.
- Pracował pan w większych klubach niż Wisła. Jak na tle ekip z najwyższej klasy wypada baza w Puławach?
– Wiadomo, że w Lubinie, gdzie miałem okazję spędzić trochę czasu to jest bardzo wysoki poziom. Nie tylko, jeżeli chodzi o Polskę, ale i pewnie Europę. W Puławach na pewno mamy wszystko, czego potrzeba, żeby spokojnie pracować. Jest kameralny stadion, obiekt ze sztuczną nawierzchnią, a także naturalne boisko do treningu.
- Miał pan już okazję obejrzeć kilka meczów swoich nowych podopiecznych. Jakie są w takim razie pierwsze wnioski?
– To co od razu rzuca się w oczy, to fakt, że zespół tracił sporo goli. Nie ma jednak złotego środka, żeby błyskawicznie wszystko odmienić i żeby z dnia na dzień wszystko wyglądało lepiej. Będziemy mocno pracowali nad poprawą sytuacji w defensywie.
- Jak ma grać Wisła pod wodzą trenera Adama Buczka?
– Chcemy być skuteczni i zdobywać punkty, a w ostatecznym rozrachunku utrzymać się w I lidze. Taki jest nasz cel. Wiadomo, że styl nie będzie najważniejszy. Tym bardziej, że wpływ będzie na niego miała nasza sytuacja w tabeli. Wiadomo też, że kiedy się wygrywa, to gra przynosi dużo więcej radości, a zawodnicy budują swoją pewność siebie. I to jest kluczowa kwestia, żeby każdy pokazał pełnię swoich możliwości. Trzeba stworzyć taką grupę ludzi, która w trudnych momentach, kiedy nie idzie będzie potrafiła zacisnąć zęby i przezwyciężyć trudności.